Dymitr Błaszczyk prowadzi własny kanał na YouTube, gdzie obserwuje go już ponad milion użytkowników. Trzy razy w tygodniu publikuje nagrania, na których pokazuje, w jakich miejscach był i co dokładnie jadł. Tym razem wybrał się do baru przydrożnego dla tirowców.
Najpierw influencer zamówił żurek za 20 zł. Wyjaśnił, że "smakuje jak ten z paczki". Potem skosztował bigosu za 19,50 zł. Nie spodobało mu się jednak, że odgrzano go w mikrofali. Następnie Dymitr wziął na tapet pierogi.
Szczerze wam powiem, że twaróg wyczuwalny, a myślałem, że jednak jego tutaj nie doświadczę. Mamy do tego trochę szczypiorku, mamy też okrasę w postaci jakiegoś tam boczku (...). Najlepiej - relacjonował youtuber.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Odwiedził bar dla kierowców tirów. "Mam nieodparte wrażenie, że jest tutaj brudno"
Testowanie zakończył zjadając klasycznego schabowego za 20,50 zł. - Zobaczcie jak mało tej panierki, a jak dużo samego mięsa, no no no - delektował się Dymitr. Choć ogólnie dania przypadły mu do gustu i nawet nazwał je "domowymi", to jednak nie był zadowolony z braku porządku w lokalu.
Mam nieodparte wrażenie, patrząc po stanie kuchni, że jest tutaj brudno i to mnie bardzo tak martwi. Patrząc po posadzce, po kurzu, trochę po tych talerzach, sztućcach. (...) Straciłem trochę ochotę na jedzenie - opowiadał w filmiku.
Na koniec dorzucił swoje "trzy grosze". - Szkoda, że (takie lokale - przyp. red.) nie chcą się zrewolucjonizować i iść z duchem czasu, tak jak te wszystkie miejsca na trasie, które możemy zahaczyć. Niemniej jednak dla tych, którzy lubią polską kuchnię i polskie obiady domowe - skwitował.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo