Filip Chajzer był jednym z tych prezenterów, któremu uśmiech praktycznie nie znikał z twarzy. Zawsze zarażał innych pozytywną energią, choć sam mierzył się z potężnymi demonami. Nie było tajemnicą, że dziennikarz stracił 9-letniego syna w wypadku samochodowym, nie mówił o tym. O tym, co przeżywał po stracie dziecka, postanowił opowiedzieć w swojej autobiografii "Niejednoznacznie pozytywny".
O tym, że jego dziecko zginęło, Filip Chajzer dowiedział się w trakcie zagranicznych wakacji. Natychmiast wrócił do kraju. Podkreślił, że on, podobnie jak jego była żona, byli w bardzo złym stanie psychicznym. Nie byli nawet zdolni, żeby ze sobą rozmawiać. Wszystkie kwestie związane z pogrzebem, załatwiali przez pośredników. Jak przyznaje Chajzer, to jednak sam pogrzeb był najtrudniejszym z doświadczeń.
- Z kościoła musiałem natychmiast wracać. To było wszystko, co mogłem wytrzymać. Pojechałem prosto na działkę taty — opisał dzień pogrzebu syna. - Stypa to takie okrutne słowo. Nienawidzę go. Ale przetrwałem jakoś spotkanie z rodziną. Kryzys nadszedł wieczorem. Płakałem i nie byłem w stanie się uspokoić — dodał. Po śmierci Maksa dziennikarz aż dwukrotnie próbował odebrać sobie życie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zbliżała się jesień i urodziny Maksa. Również moje (jestem z dwudziestego siódmego listopada, Maks z dwudziestego ósmego). (...) W listopadzie miałem drugą próbę samobójczą — przyznał w swojej autobiografii.
Filip Chajzer nie rozmawia z drugim synem o tragedii, jaka go spotkała
Filip Chajzer nie ukrywa, że tragiczna śmierć dziecka zmieniła jego życie na zawsze. Nie ukrywa też, że nie jest w stanie rozmawiać o Maksymilianie ze swoim drugim synem. Nigdy nie zabrał go też na cmentarz. Aleks dowiedział się o wszystkim od swojej mamy. To z nią odwiedza też grób Maksa.
Podobno, kiedy chodzi ze swoją mamą na cmentarz do Maksa, zawsze przynosi mu coś od siebie. Widziałem, że zostawił tam jeden ze swoich ulubionych traktorków — przyznał Filip Chajzer.
Dziennikarz nie ukrywa, że ma obsesję na punkcie bezpieczeństwa swojego syna. - Nie wyobrażam sobie, żeby Aleks jeździł samochodem z kimś, kogo dobrze nie znam — napisał w książce.
Afera wokół Chajzera. Wydał oświadczenie
W ostatni piątek portal goniec.pl poinformował, że Fundacja "Taka Akcja", prowadzona przez Filipa Chajera, nie przekazała 350 tys. zł, które zebrano w trakcie zbiórki, na leczenie 7-letniego Oskara. U chłopca wykryto autoimmunologiczne zapalenie mózgu. Fundacja Chajzera przekazała, że w sprawie Oskarka "pojawiły się pewne kwestie o charakterze formalno-prawnym, które obecnie są przedmiotem wewnętrznego oraz prokuratorskiego postępowania".
Po ujawnieniu ww. informacji Chajzer zamieścił w sieci oświadczenie. "Moje marzenia zostały zabite. Zostałem oszukany. Moja fundacja została okradziona, a strona www zablokowana. Sprawę zgłosiłem do prokuratury. Regularnie do dziś stawiam się na przesłuchaniach na Policji. Przekazuje również rachunki wysyłane przez panią Monikę [mamę Oskara - przyp. red.], a dodam, że moja fundacja nie jest jedyną, która aktualnie nie wypłaca jej środków. Weryfikuje" - zapewnia Filip Chajzer.
Gdzie szukać pomocy?
Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz TUTAJ.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.