W połowie sierpnia do sądu w Nowym Jorku wpłynął pozew przeciwko Bobowi Dylanowi. Kobieta twierdzi, że gdy miała 12 lat, stała się ofiarą dwa razy starszego muzyka. Do tego szokującego wydarzenia miało dojść w 1965 r. w Chelsea Hotel.
Zgodnie z treścią pozwu Dylan "zaczął przygotowywać ją do seksu, wykorzystując swoją sławę do zdobycia zaufania i sprawowania nad nią kontroli w ramach planu wykorzystywania seksualnego i molestowania jej".
Czytaj także: Świat się dla niego zawalił. Nie spodziewał się tego
Kobieta dodała także, że Dylan obniżał jej zahamowania przez podawanie alkoholu i narkotyków. Podobno groził jej też przemocą fizyczną w celu wykorzystywania seksualnego. Dylan za sprawą prawnika wszystkiemu zaprzeczył, określając 56-letni zarzut jako nieprawdziwy.
Teraz brytyjski tabloid "Daily Mail" przypomniał inną sprawę sprzed lat. We wspomnieniach byłej modelki Catherine James, która w 2007 r. wydała książkę "Dandelion: Memoir of a Free Spirit", można przeczytać, że była molestowana seksualnie przez właściciela nocnego klubu, który zapoznał ją później z Dylanem.
James miała 13 lat, a Dylan 24. Muzyk zabierał ją na spacery po plaży i do nocnych klubów. Kobieta zaznaczyła jednak, że te spotkania nie miały podtekstów romantycznych i nie doszło do żadnego molestowania.
"Wierzę, że polubił mnie ze względu na moją niezwykłą historię i trudną sytuację" – pisała James, która była wtedy nastoletnią sierotą.
Trudno powiedzieć, czy ten wątek zostanie wykorzystany w nowojorskim sądzie, ale bez wątpienia nie rzuca dobrego światła na Dylana, który mógł lubić otaczać się nieletnimi dziewczynkami.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.