Do feralnego wypadku doszło 11 maja 2000 roku. Dokładnie 100 dni po śmierci ukochanego męża Ewy Błaszczyk Jacka Janczarskiego. Tego dnia jej 6-letnia córka zakrztusiła się tabletką, co spowodowało u niej obrzęk mózgu i zapadnięcie w śpiączkę. Zdarzenie na zawsze zmieniło życie aktorki.
Po dramatycznym zdarzeniu Ewa Błaszczyk rozpoczęła walkę o życie córki. W 2002 roku założyła fundację "Akogo?", która przekształciła się później w Klinikę Neurorehabilitacyjną "Budzik" dla dzieci po ciężkich urazach mózgu. Przez lata funkcjonowania udało się tam wybudzić kilkudziesięciu z nich. Niestety wśród nich nie znalazła się Ola - córka aktorki.
Ola Janczarska została poddana rewolucyjnym zabiegom. W 2016 roku poddano ją eksperymentalnej terapii wszczepienia stymulatora do rdzenia kręgowego. Niedługo ma jeszcze przejść operację wszczepiania komórek macierzystych do mózgu.
Ola mieszka w domu, ładnie pracuje z cyberokiem, słucha, jest pod ciągłą opieką. Niedawno miała podawaną prolię przeciwko osteoporozie, potem było badanie EEG, za chwilę będzie konsultacja neurologiczna, za dwa tygodnie będzie botulina. I tak się to toczy w swoim rytmie. A czy przyjdzie jakieś światło z kosmosu? Pracujemy nad tym, tyle mogę powiedzieć – mówiła aktorka w "Urodzie życia".
Ostatnie słowa Oli Janczarskiej
W programie "Demakijaż" Ewa Błaszczyk opowiedziała Krzysztofowi Ibiszowi o przebiegu feralnego dnia. Aktorka opowiedziała, że ostatnim słowem, które jej córka wypowiedziała przed zapadnięciem w śpiączkę było "mama".
Jak lekarze sprawdzali, jak jest z tym obrzękiem mózgu, to Ola wtedy krzyczała „Mama!”, ale później już nigdy nic nie powiedziała - przyznała Ewa Błaszczyk.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.