W poniedziałek 20 lutego minie dokładnie 5 lat od śmierci Agnieszki Kotulanki. Aktorka zapadła w pamięci Polaków przede wszystkim jako Krystyna Lubicz z hitowego serialu TVP "Klan". Ku rozczarowaniu widzów zniknęła z produkcji w 2013 roku. Aktorka straciła rolę, ponieważ nie pojawiała się na planie filmowym, a jej postać została uśmiercona przez twórców.
Agnieszka Kotulanka mierzyła się z poważnymi problemami natury osobistej. Według osób z jej najbliższego otoczenia to nieudane związki i brak spełnienia w miłości popchnęły aktorkę w szpony nałogu alkoholowego. Uzależnienie niszczyło karierę uwielbianej przez widzów gwiazdy i ostatecznie doprowadziło do jej śmierci.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kaja Paschalska wyznała prawdę o Agnieszce Kotulance
Agnieszka Kotulanka zmarła na krwotoczny udar mózgu 20 lutego 2018 roku. Jej śmierć zdruzgotała fanów, którzy na łamach gazet uważnie śledzili podejmowane przez aktorkę próby powrotu do normalnego życia. Z nagłym odejściem koleżanki po fachu nie mogli się też pogodzić członkowie obsady "Klanu".
Do tego przykrego momentu powróciła ostatnio Kaja Paschalska w rozmowie z portalem "Pomponik". Odtwórczyni roli Aleksandry Lubicz opowiedziała o więzi, jaka połączyła ją z Agnieszką Kotulanką. Aktorka przyznała, że bardzo przeżyła wiadomość o śmierci swojej serialowej mamy.
Mówimy tutaj o traumatycznych doświadczeniach drugiej osoby, o chorobie, o depresji, także na pewno to było bardzo przykre. Zżyliśmy się bardzo ze sobą. Agnieszka była z nami od początku i to było bardzo trudne. Niezależnie od samych kwestii zawodowych. Ogólnie po prostu - wyznała Kaja Paschalska w rozmowie z "Pomponikiem".
36-latka zdradziła także, że bardzo dużo zawdzięcza Agnieszce Kotulance. Kiedy się poznały, Paschalska była jeszcze dzieckiem. Starsza koleżanka nauczyła ją wiele w kwestiach zawodowych, ale także życiowych. To właśnie Kotulanka prowadziła małą Paschalską za rękę przez nowy dla niej wówczas świat aktorstwa.
Agnieszka była dla mnie substytutem rodzica. Zaczynałam grę w serialu jako bardzo malutka dziewczynka, więc to towarzystwo osób dorosłych, które wprowadzały mnie w ten świat, uczyły mnie jak sobie z tym radzić, bo to nie jest naturalne środowisko do dorastania, to były ważne osoby w moim życiu. Oczywiście nie tak ważne, jak moja prawdziwa rodzina, ale bardzo ciepło to wspominam. To były naprawdę fajne czasy, fajne życie - wyznała Kaja Paschalska.