W dniu ataku rosyjskich wojsk na Ukrainę Paweł Deląg jasno opowiedział się przeciwko oprawcy. Podobnie jak Daniel Olbrychski. Aktor angażuje się w pomoc uchodźcom i tym, którzy walczą o swoją ojczyznę. Do tego regularnie relacjonuje w mediach społecznościowych, jakie wiadomości dostaje od przyjaciół z Ukrainy. Sytuacja jest dramatyczna, o czym Deląg też przekonał się boleśnie. Jego bezpośredni znajomi giną w wyniku działań rosyjskiego wojska.
Jednocześnie aktor informuje o tym, jak na obecne wydarzenia reagują jego znajomi z Rosji. Stara się ich przekonać, by przeciwstawili się brutalnej agresji wojsk Putina, ale bezskutecznie. Nie tylko dlatego, że tamtejsi artyści boją się dotkliwych sankcji za opowiedzenie się przeciwko Putinowi. Koledzy Deląga wierzą w putinowską narrację. Co więcej, niektórzy widzą sens i słuszność w zbrojnych starciach.
Społeczeństwo Rosji jest bardzo wyraźnie podzielone na dwie grupy. Oś tego podziału mocno zgadza się z kwestią generacyjną. Najbardziej aktywne proputinowsko jest pokolenie 40-50-latków i ludzi jeszcze starszych. Uważają, że wojna w Ukrainie jest jak najbardziej uzasadniona, słuszna i potrzebna, że trzeba było powstrzymać ukraińskie dążenia terytorialne i polityczne. Wierzą święcie, że Ukraina to kraj bandytów, nazistów, banderowców, a to, co robi Rosja to "chirurgiczna operacja", mająca na celu usunięcie najbardziej groźnych, ekstremistycznych jednostek - mówił w wywiadzie dla WP.
Swoje słowa powtórzył w "Dzień Dobry TVN". Wyznał także, że nie widzi żadnej możliwości, by przyjąć angaż w jakiejkolwiek rosyjskiej produkcji.
Nie widzę możliwości w tej chwili, aby podjąć współpracę na rynku rosyjskim. (...) Mało tego, absurdalna rzecz się też wydarzyła, że w zasadzie w dniu wybuchu wojny dostałem kolejną propozycję, która miała być realizowana dla dużego kanału streamingowego. Nie sądzę, żeby ta sytuacja się w tej chwili zmieniła - powiedział.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.