Dokładnie pięć lat temu Polskę obiegła smutna informacja. Kamil Sipowicz, mąż Kory Jackowskiej, przekazał wiadomość o jej śmierci.
Z ogromnym żalem i rozpaczą informujemy, że dziś o 5.30 na swoim ukochanym Roztoczu w otoczeniu najbliższych osób, ukochanych zwierząt i wspaniałej przyrody zmarła Kora. Wielka artystka, piosenkarka, poetka, malarka. Wyjątkowa kobieta, żona, matka, siostra, babcia, przyjaciółka. Ikona wolności. Zawsze bezkompromisowa w dążeniu do prawdy. Zaangażowana w ruch hipisowski, w działalność pierwszej Solidarności, w budowę demokracji i ruchy kobiece - pisał wówczas.
W życiu Kory nie brakowało skandali. Jeden z nich wybuchł w czerwcu 2012 roku. Wówczas suczka Jackowskiej stała się... najpopularniejszym psem polskiego show-biznesu!
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Właśnie Ramona Sipowicz była adresatką przesyłki ze Stanów Zjednoczonych. Na warszawskim lotnisku pies w urzędzie celnym wywęszył w niej 66 g suszu konopi indyjskich. Marihuaną wypchane były maskotki.
O szczegółach opowiadał Mariusz Mrozek z Komendy Stołecznej Policji. - Policjanci wspólnie z funkcjonariuszami izby celnej udali się na adres odbiorcy, który był zapisany na tej przesyłce. Pod tym adresem zastano właścicielkę mieszkania. W wyniku prowadzonych na miejscu czynności w domu znaleziono jeszcze susz roślinny. Później tester wykazał, że była to marihuana - mówił, cytowany przez Onet.
"Prowokacja czy zbieg okoliczności"
Do tej dziwnej historii odnosiła się m.in. Katarzyna Litwin, menedżerka piosenkarki.
To sytuacja kuriozalna. Kora nie została zatrzymana. Udała się na komisariat, żeby sprawę wyjaśnić dobrowolnie. Postawiono jej zarzuty posiadania 3 g marihuany. Przesyłka nie była zaadresowana na Korę czy Kamila Sipowicza, jej partnera, tylko na Ramonę Sipowicz. Ramona to pies Kory. Ja sama jestem w lekkim szoku. Nie wiem, jak to mam oceniać czy odbierać. Mam nadzieję, że to była jakaś prowokacja czy zbieg okoliczności i ta akcja nie miała nic wspólnego z tym, że w zeszłym tygodniu Kora w wypowiedzi dla WPROST opowiadała się za legalizacją marihuany - mówiła.
Niespełna 3 g marihuany znaleziono w mieszkaniu Kory. W czerwcu 2013 roku sąd warunkowo umorzył postępowanie w tej sprawie. W grudniu 2012 roku natomiast prokuratura umorzyła śledztwo ws. przesyłki do Ramony Sipowicz. Powodem było niewykrycie sprawcy.
Nie można było jednoznacznie ustalić nadawcy tej przesyłki. Jednocześnie wykluczyliśmy, aby Olga J. i Kamil S. mogli np. sami nadać do siebie pakunek. W tym czasie nie wyjeżdżali za granicę, a ponadto biegły grafolog wykluczył, aby to oni napisali dane adresata i odbiorcy - wyjaśniał Paweł Wierzchowski z warszawskiej prokuratury rejonowej.