Program "The Real Housewives" cieszy się od lat wielką popularnością, a kolejne edycje powstają w wielu krajach. Swoje luksusowe życie pokazywały już bogaczki z Australii, Francji, Włoch, Niderlandów, Węgier, Grecji i USA. Jesienią Polsat wyemituje pierwszy odcinek "The Real Housewives Warszawa".
Zobacz także: Klamka zapadła. Decyzja Miszczaka ws. Polsatu
Joanna Krupa, która w latach 2012-2013 występowała w "The Real Housewives of Miami", wyznała w rozmowie z Plotkiem, że gdyby mogła cofnąć czas, to pewnie by tego nie powtórzyła. Wszystko przez zawiść i złe emocje, które dominowały w relacjach między uczestniczkami show.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pokazywałam prawdę i myślę, że za dużo pokazywałam. Jak weszłam do tego programu, to już to było po moim sukcesie. Robiłam wiele okładek, byłam po "Tańcu z Gwiazdami" i innych programach. Te kobiety naprawdę mnie nienawidziły, bo ja weszłam po sukcesie i one czuły, że muszą być moimi rywalkami, by o nich było głośno - opowiadała Krupa.
Jurorka "Top Model" zdradziła również, że w amerykańskiej edycji oszukiwanie widza było na porządku dziennym, bo "producenci lubili często rozkręcać akcję". Kobiety "często udawały, że mają jakiś sukces", pokazywały nieswoje domy i wypożyczone samochody. - Bardzo nakręcały i pokazywały, że więcej mają, niż miały w rzeczywistości. To nie było takie szczere reality show. Jest to manipulacja - dodała bez ogródek.
Krupa podkreśliła również, że "The Real Housewives" to program przydatny przede wszystkim celebrytkom z parciem na szkło, a nie prawdziwych kobiet sukcesu.
- To bardziej dla ludzi, którzy chcą być w telewizji, chcą być sławni, ale do końca nie mają swojego brandu i nie dbają o to, jakie są konsekwencje, czy chcą się pokazać ze złej strony - mówiła Joanna Krupa.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.