Piotr i Anna poznali się w Ustroniu, gdzie wraz z grupą samotnych seniorów brali udział w reality show TVP. "Sanatorium miłości" połączyło już niejedną parę, niektórych nowa znajomość zaprowadziła przed ołtarz i ciągle są razem. Wszystko wskazywało na to, że historia Anny i Piotra również będzie miała happy end. Niestety czar prysł zaskakująco szybko.
Piotr w wielkim finale "Sanatorium miłości" z dumą prezentował pierścionek zaręczynowy na palcu ukochanej. Po programie Anna wprowadziła się do narzeczonego i szybko zrozumiała, że nie jest to ten jedyny.
Oni rzeczywiście się zakochali w sobie i zmierzało to w dobrym kierunku. To było naprawdę autentyczne, to nie było sterowane. Natomiast później proza życia pokazała, że jednak ktoś chyba nie chciał, jakby pójść na rękę drugiej osobie - powiedział w rozmowie z Pomponikiem Andrzej, który również wystąpił w "Sanatorium miłości" i cały czas ma bliski kontakt z Piotrem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jego zdaniem zakochani działali "na zasadzie impulsu", a żeby stworzyć trwały związek, "trzeba po prostu sobie dać trochę czasu".
Nie znaleźli wspólnego kompromisu i ten związek nie przetrwał próby czasu - dodał Andrzej, który pominął ważny szczegół związany z zachowaniem Piotra.
Anna już wcześniej opowiadała w kolorowych gazetach, że po przeprowadzce do Piotra on kompletnie przestał się nią interesować. Liczyła się tylko praca, a ona w nowym mieście bez znajomych czuła się samotna.
Kolejny cios nadszedł w najmniej oczekiwanym momencie. Pewnego dnia Piotr zakomunikował, że jedzie na zagraniczne wakacje z inną kobietą. Anna myślała, że to żart, ale kiedy wysłał jej zdjęcie z nową rywalką, oniemiała. "To było podłe z jego strony" - mówiła Anna.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.