Paulina Smaszcz nie ukrywa, że jest ofiarą hejtu i otrzymuje wiele wulgarnych wiadomości. Przykre słowa są kierowane w jej stronie za pośrednictwem Instagrama.
Tam, gdzie są wulgarne słowa i gdzie ewidentnie się we mnie uderza, to ja po prostu przeważnie te osoby blokuję. Albo wyobraź sobie, że ktoś mnie nazywa dzi..., zdzirą, ku..., itd. Wchodzisz na ten profil, a tam mama z dzieckiem, mama z gromadką dzieci, albo starsza pani z pieskiem - powiedziała w programie "Moon Talk".
Są nawet tacy, którzy życzą jej śmierci... - To jest niesamowite, że można życzyć mi śmierci - podkreśliła była partnerka Macieja Kurzajewskiego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Następnie zaczęła przytaczać porażające wiadomości. "Obyś zdechła: ty i twoje pomioty" - napisał jeden z internautów, mając na myśli celebrytkę oraz jej dzieci.
Chciałam powiedzieć, że moja droga do macierzyństwa była bardzo trudna. Powinnam mieć pięcioro synów, niestety mam tylko dwóch, bo tylko dwóch nam się uratowało, i tych dwóch mam i kocham, i oni wynagradzają mi wszystko - wyznała.
Paulina Smaszcz dostaje koszmarne listy
Okazuje się, że są również tacy, którzy nieprzyjemne wiadomości kierują pod jej adresem w sposób tradycyjny - poprzez wrzucanie kartek do skrzynki. Co takiego piszą te osoby? Smaszcz wskazała dwa przykłady. Jednocześnie stało się jasne, że obiektami ataków są jej psy.
Ludzie wrzucają mi kartki do skrzynki, wiedząc, gdzie mieszkam: "oby zdechły twoje psy" i "uważaj na nie" - podsumowała Paulina Smaszcz w trakcie programu "Moon Talk".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.