Jakiś czas temu media przeanalizowały majątek Alicji Bachledy-Curuś. Wnioski były bardzo wymowne.
Okazuje się, że kobieta nie musi liczyć na alimenty od Farrella, ponieważ jej rodzina jest od niego bogatsza - podkreślił Pomponik.
Tygodnik "Na Żywo" twierdzi, że majątek ojca aktorki wynosi około 100 milionów złotych. Stryj Alicji, który spełnia się jako przedsiębiorca, podobno ma na koncie ponad 305 milionów złotych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Portal dziennikpolski24.pl podał, że majątek najbliższej rodziny Bachledy-Curuś oszacowano w granicach... 1,3 miliarda złotych! To kosmiczna kwota, ale trzeba pamiętać o tym, że rodzina aktorki od wielu lat prowadzi intratne biznesy na całym Podhalu.
A co z majątkiem Colina Farrella? Podobno wynosi on "tylko" 30 milionów dolarów. W związku z tym Alicja nie występowała do sądu o alimenty na ich dziecko - Henry'ego Tadeusza.
Alicja Bachleda-Curuś poszła na kompromis
Aktorka chciała, by jej potomek porozumiewał się w języku polskim. Niestety, jej starania nie przyniosły oczekiwanego rezultatu. W pewnym momencie musiała odpuścić.
Mimo że zależało mi bardzo, żeby mówił głównie po polsku, język angielski przychodził mu łatwiej, słyszał go wokół, a ja z kolei chciałam się móc z nim jak najszybciej porozumieć. Poszłam na kompromis - mówiła jakiś czas temu Bachleda-Curuś, cytowana przez "Życie na gorąco".
Nie oznacza to jednak, że 13-latek w ogóle nie ma kontaktu z językiem polskim. Gdy tylko odwiedza rodziców Alicji, to stara się mówić po polsku.
Przygotowuje sobie całe wypowiedzi, jak ma jechać do dziadków, strasznie go to cieszy - podsumowała.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.