Jan Pospieszalski to kolejna znana osoba walcząca z COVID-19. Dziennikarz w tekście opublikowanym w serwisie Do Rzeczy zdradził, że w końcu i jego dopadła niebezpieczna choroba. W felietonie opisał objawy, ale także wyjaśnił, jak, po zasięgnięciu teleporady, kuruje się we własnym domu. Przyznał też, że choć jest w grupie ryzyka, nie zaszczepił się.
Jestem w wieku 65+ i nie przyjąłem szczepienia przeciw COVID-19, co sytuuje mnie w grupie ryzyka - napisał Pospieszalski.
Kontrowersyjna kuracja Pospieszalskiego
"Przy pierwszych symptomach złego samopoczucia skorzystałem z teleporady i zanim pojawiły się typowe objawy, jak np. utrata powonienia, zacząłem brać antybiotyk. Gdy test wykazał odczyt pozytywny, rozpocząłem kurację amantadyną, cały czas biorąc antybiotyk i zwiększone dawki witamin: C, D3, K2 i cynku. Dziś wygląda na to, że najgorsze mam już za sobą" - stwierdził.
Dodał jednak, że amantadyna nie jest "cudownym środkiem". O jego zastosowaniu musi zadecydować lekarz. Lek wciąż budzi spore kontrowersje.
"Pacjent leczony przez głównego dr Amantadynę, który podobno 'wyleczył tysiące ludzi', a dziś gdzieś w Polsce skutki tego leczenia… Macie jeszcze niektórzy szansę uniknąć szpitala. Wystarczy się zaszczepić. Szczepionki przeciw COVID-19 działają" - pisał w sieci dr Robert Nowakowski, bloger oraz specjalista medycyny sądowej.
Pospieszalski ma inne zdanie na ten temat. We wrześniu tak mówił WP, gdy w swoim programie promował leczenie amantadyną: - Przedstawialiśmy wszelkie argumenty za i przeciw. Również tych lekarzy, którzy leczyli amantadyną i nie "rzekomo skutecznie" - a skutecznie. Również tych, którzy podważają bezpieczeństwo masowych szczepień. Życie pokazało, kto miał rację. Proszę zobaczyć, jak wyglądają teraz zakażenia w Izraelu czy Wielkiej Brytanii – ile osób, nawet po drugiej dawce szczepionki, jest tam hospitalizowanych. Debatujmy o tym, pokazujmy te dane, rozmawiajmy o zachorowaniach również osób szczepionych.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.