Wiadomość o śmierci Kamila Durczoka pojawiła się we wtorkowy poranek. Dziennikarz odszedł totalnie niespodziewanie. - Z rozmów z nim nic nie wskazywało na to, że czuje się źle. Był pełen wigoru i chęci do życia - mówi jego przyjaciel Marek Czyż w rozmowie z "Super Expressem".
Nie wiem, czy to nie było czymś wspomagane, bo wiem, że starano się, żeby nie wpadał w depresję, bo wiadomo, że ciążył na nim bagaż doświadczeń, dość trudny do zniesienia dla każdego człowieka, ale był w dobrej formie - dodaje Czyż.
Mimo dobrego samopoczucia Durczok nagle trafił do szpitala. W nocy z poniedziałku na wtorek Marek Czyż wiedział, że nie jest dobrze.
Ludzie, których wiedzę szanuję, informowali mnie, że coś się może skończyć nie najlepiej - zdradza.
Czytaj także: Śmierć znanej lekkoatletki. Jest akt oskarżenia
Śmierć Kamila Durczoka przyszła nagle
Kamil Durczok zmarł we wtorek o godz. 4:23 w wyniku zaostrzenia przewlekłej choroby i zatrzymania krążenia. Śmierć przyszła nagle...
To była kwestia kilku godzin - spostrzega Marek Czyż.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.