Media aż huczą o śmierci znanego, lubianego aktora Raya Liotty. Mężczyzna zmarł we śnie w hotelu na Dominikanie, gdzie pracował nad nowym filmem "Dangerous Waters".
Czytaj też: Poznań. Zaginął wąż boa. Dusiciel ma 2 metry
Światową sławę artyście przyniosła rola Henry’ego Hilla w biograficznym filmie gangsterskim "Chłopcy z ferajny" wyreżyserowanym przez Martina Scorsese. W filmie obok Liotty w roli głównej zagrali m.in. Robert De Niro, Joe Pesci czy Samuel L. Jackson.
Aktor miał na koncie role w wielu topowych filmach i serialach. Są wśród nich m.in. "Ostry dyżur", "Sin City 2: Damulka warta grzechu", "Obsesja namiętności", "Copland", "Turbulencja" czy "Hannibal".
Ostatnią produkcją, w której zagrał był film "Cocaine Bear" w reżyserii Elizabeth Banks. Odszedł w wieku 67 lat.
Karolina Sobocińska, dziennikarka o2.pl