Córka Czesława Niema udzieliła szczerego wywiadu "Wysokim Obcasom". W rozmowie z Natalią Waloch zatytułowanej "Gdy chcą, bym grała w kościele, mówię: już nie robię w religii". Natalia Niemen od fundamentalistki do feministki" opowiedziała o swoim podejściu do wiary. Jak sama mówi, religia była bardzo ważnym elementem jej dzieciństwa i dorastania.
- Gdy miałam dziewięć lat, dostałam totalnego bzika na punkcie wiary katolickiej i Kościoła. Komunia, a potem różne aktywności w kościele to była dla mnie podstawa, bywało, że odłączałam się od dzieci bawiących się na podwórku i mówiłam, że muszę iść się pomodlić - wspomina Natalia Niemen.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kiedy miała 14 lat wzmożenie religijnie nieco ustało. Jednak "toksyczna forma szukania siebie" cały czas w niej rezonowała.
- […] około dwudziestki wróciłam do tematu chrześcijaństwa w sposób mocno fundamentalistyczny. Wydawało mi się to lepszą opcją niż katolicyzm, ale tak naprawdę w ogóle mi nie służyło - mówi córka Niemena.
Artysta zauważa jednocześnie, że "w ogóle jej to nie służyło". Wciąż szukała akceptacji.
- W środowisku protestanckim nie spotkałam zbyt wielu osób podobnych do mnie, z którymi miałabym bliską więź, mogła porozmawiać o tym, co mnie interesuje - kontynuuje.
Aż przyszła pandemia i Niemen odsunęła się od wspólnoty. Stwierdziła wówczas, że nie chce księgi, a prawdziwej siebie, którą musi odszukać.
- Chrześcijanie dali mi w kość. To jest środowisko naszpikowane osobami z olbrzymimi deficytami, które nie chcą nad sobą pracować. To oczywiście nie dotyczy wszystkich, ale takich ludzi jest sporo. Uważają, że Bóg za nich wszystko załatwi, że tak naprawdę nie muszą się zmieniać, bo i tak będzie im wybaczone - mówi Niemen.
Dziś córka słynnego muzyka nie kryje krytycznego poglądu na temat wiary. W wywiadzie podkreśla, że "religia i modlitwa sprowadzają cię do roli robaka, który nic nie może: jestem grzeszna, nie mam mocy, ale z tobą, Boże, jakoś to będzie".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.