Julia Wieniawa na rynku muzycznym obecna jest już kilka dobrych lat, jednak to dopiero w 2022 r. wydała swój debiutancki album zatytułowany "Omamy". Wydawnictwo promowały m.in. single "Nie mów", "Milczysz", "Mi nie żal", "Rozkosz" czy "Na darmo", które spotkały się z bardzo ciepłym przyjęciem zarówno fanów, jak i krytyków. Cała płyta była utrzymana w klimatach muzyki pop. Teraz Julia szykuje się do premiery nowych utworów, które mogą zwiastować jej drugą płytę.
W rozmowie z nami piosenkarka zdradziła, że przy premierze nowych utworów chce wrócić do początków swojej kariery muzycznej, czyli klimatów utworu "Nie muszę", który do tej pory wygenerował największą liczbę wyświetleń na YouTube ze wszystkich jej singli.
Kroi się coś naprawdę bardzo dużego. Nowa era Julii Wieniawy nadchodzi (...) To, co mogę zdradzić, to, że wracamy trochę do czasów "Nie muszę". Jestem głodna, żeby odcisnąć ślad na scenie klubowej - powiedziała nam Julia.
Zobaczcie naszą rozmowę z Julią Wieniawą na temat jej nowych planów muzycznych oraz filmu "Barbie":
Z Julią Wieniawą udało nam się porozmawiać podczas uroczystej premiery filmu "Barbie", która odbyła się w warszawskim kinie KinoGram. Nie mogliśmy więc również nie zapytać jej, czy w swojej młodości kochała się w Ryanie Goslingu, który w filmie wciela się w główną męską postać, czyli Kena.
W nim się kochać można nadal! Był świetny już w "Pamiętniku", a teraz ma swój "comeback" właśnie w postaci Kena, choć ja go wolę w wersji naturalnej, bez koszulki (śmiech). Ale dla mnie zawsze takim ideałem hollywoodzkiego przystojniaka był Johnny Depp. Kocham go - dodaje ze śmiechem Julia Wieniawa.
Przypomnijmy, że film "Barbie" dziś ma swoją premierę i można go już oglądać w kinach w całej Polsce.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.