Robert Cormier w czerwcu świętował 33 urodziny. Zmarł 27 września 2022 r. Informację o jego śmierci potwierdziła rodzina aktora. Krótkim oświadczeniem uhonorowała pamięć o nim. "Zawsze dążył do tego, by osiągnąć więcej. (...) Lubił spędzać wieczory na oglądaniu filmów z rodziną. Miał wpływ na wielu ludzi, bo nie tylko na rodzinę, ale i przyjaciół, kolegów z drużyn. Zapamiętamy jego pasję do sztuki i filmu i wielką miłość, jaką darzył swoje trzy siostry, które były dla niego całym światem". Najbliżsi pożegnali go, mówiąc o nim jako o sportowcu, aktorze i niesamowitym bracie.
Jedna z sióstr Cormiera poinformowała media, o tym, jak zginął Robert. Stephanie pominęła szczegóły. Stwierdziła jedynie, że jej brat zmarł w szpitalu w Etobicoke (w Ontario, w Kanadzie). Został do niego przyjęty po "tragicznym upadku". Co dokładnie zaszło? Jeszcze nie wiadomo.
Wieść o wypadku rodzina aktora potwierdziła w oświadczeniu przesłanym do magazynu "People".
Był kochany przez tak wielu ludzi, a jego niespodziewana śmierć wstrząsnęła nami. Mamy złamane serca, ale pocieszające dla nas jest to, jak wiele osób przekazuje swoją miłość i wsparcie naszej rodzinie - jego przyjaciele, koledzy, fani.
Cormier był pierwszą osobą w rodzinie, która zdecydowała się zrobić karierę w branży filmowej. Sukces nie przyszedł nagle. Aktor zdobywał jednak kolejne role. Grał w "Zaklinaczach koni" i "Amerykańskich bogach". Pojawił się w filmie "Firecracker" i w horrorze "Slasher". Wszystko wciąż jeszcze było przed nim.
W 2018 roku pisał w sieci:
Kilka lat temu powiedziałem sobie, że skoro chcę zajmować się aktorstwem, to muszę się za to zabrać. Ocierałem się o ten przemysł, ale nigdy się naprawdę nie zaangażowałem. Odciągali mnie od tego ludzie, którzy nigdy nie mieli odwagi, by gonić za własnymi marzeniami. Podjąłem decyzję! (...) I chociaż wiem, że nie jestem jeszcze nawet blisko osiągnięcia swoich celów, to po prostu kocham tę przygodę i wiele się w jej trakcie uczę.
Czytaj także: Nie żyje Coolio. Raper miał 59 lat