W 2013 r. ojciec Marzeny Rogalskiej miał wylew. Był to bardzo trudny czas dla dziennikarki, która w różnych wywiadach przyznawała, że była bardzo zżyta ze swoim tatą. Niestety, ale w 2016 r. mężczyzna zmarł.
Był niezwykle serdecznym, energicznym i radosnym mężczyzną - mówiła Marzena Rogalska o swym zmarłym 7 lat temu tacie w wywiadzie dla "Dobrego Tygodnia".
Podkreśliła, że jej cała rodzina miała nadzieję, że choroba nie będzie postępowała aż w tak szybkim tempie. Wyznała, że bardzo żałuje, iż nie zdążyła powiedzieć tacie, jak bardzo jest mu wdzięczna za wszystko, co dla niej zrobił.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj również: Lekarz zauważył drobną zmianę. Stan Borys znowu w szpitalu
Marzena Rogalska: widziałam tatę uwięzionego w swoim ciele
W październiku ubiegłego roku dziennikarka na swoim Instragramie opublikowała post, który związany był z wyemitowanym odcinkiem "Miasta kobiet", którego gościem był Jacek Rozenek. Cztery lata temu aktor doznał rozległego udaru mózgu. Lekarze nie dawali mu szans na przeżycie.
"Historia Jacka mnie fascynuje i do głębi porusza, bo mimo tego, że był blisko śmierci, mimo wielu poważnych strat, mimo mozołu rehabilitacji, mimo ogromnej samotności ma szczęśliwe zakończenie. To znaczy ja widzę jej szczęśliwe zakończenie. Jacek jest w procesie poszukiwania sensu tego, co się stało i tego, że udało mu się dojść do takiej formy po udarze - napisała wówczas w mediach społecznościowych.
W dalszej części wpisu 53-latka zdecydowała się na bardziej osobiste wyznania.
"Mojemu tacie się nie udało. Wciąż pamiętam te nasze rozmowy, kiedy mama dawała mu telefon, ja mówiłam a on milczał. Co jakiś czas mama wtrącała - Maszka, Tata wszystko rozumie, mów dalej" - kontynuowała.
Dziennikarka do samego końca była przy ojcu i prowadziła z nim długie, jednostronne rozmowy. Przyznała, że mężczyzna, pomimo swojego ciężkiego stanu, nie stracił świadomości i z uwagą słuchał swojej córki.
Tata wiedział, że to ja, często było tak, że słuchał mojego głosu, kiwał głową, przytakiwał a z oczu płynęły mu łzy. Wiele takich jednostronnych rozmów odbywaliśmy, kiedy przyjeżdżałam do rodzinnego domu, widziałam bezsilność, widziałam tatę uwięzionego w swoim ciele. Dlaczego przytrafiają nam się takie trudne doświadczenia? Dlaczego? - pytała.
Czytaj także: Kurzajewski o relacjach. "Lubię się bawić"
Szczere wyznanie Marzeny Rogalskiej. "To było marzenie taty"
Co ciekawe o tym, że to z inicjatywy ojca cała rodzina dziennikarki - kiedy ona jeszcze była mała - przeprowadziła się do Krakowa dowiedziała się niedawno od mamy.
Urodziłam się na Kurpiach. Marzeniem mojego taty było, żebyśmy z siostrą studiowały w Krakowie, bo uważał, że tu będziemy miały lepsze życie - wspomina autorka książkowej sagi o Karli Linde w wywiadzie dla serwisu Aleteia.
Dodała, że nie podziękowała mu za to, że podarował jej cudowną młodość i dał szansę na zostanie tym, kim jest. Kraków to wciąż bardzo ważne miejsce dla Marzeny Rogalskiej.
Czas dojrzewania, studia, pierwsza poważna praca, pierwsze własne mieszkanie. Jest mi tu błogo i spokojnie. W Warszawie wszystko jest bardziej intensywne. Lubię to miasto, ale czasem uciekam do Krakowa, żeby się wyspać i zebrać myśli - powiedziała.
Czytaj więcej: Marzena Rogalska nie kryje żalu. Zabolała ją ta decyzja TVN
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.