Wojna w Ukrainie spowodowana inwazją wojsk rosyjskich trwa już od ponad dwóch miesięcy. Każdy kolejny dzień przynosi nowe wieści z pola walki, na którym - według Kremla - Rosjanie odnoszą kolejne zwycięstwa.
Tymczasem 2 maja dwa rosyjskie kutry patrolowe typu "Raptor" zostały zniszczone w pobliżu Wyspy Węży na Morzu Czarnym. A brytyjskie MON stwierdziło, że "prawdopodobnie ponad jedna czwarta jednostek zaangażowanych przez Rosję do inwazji na Ukrainę stała się niezdolna do dalszej walki, a odbudowa niektórych z nich zajmie lata".
Takich wiadomości oczywiście nie usłyszą Rosjanie z kontrolowanej przez rząd telewizji. Na potrzeby narodowych stacji powstają propagandowe programy, w których "eksperci" debatują o zaletach ataku nuklearnego na USA i chwalą ludobójcze zapędy Putina.
W ramach propagandowych działań Kreml wysłał też do Ukrainy swoich ludzi z ekipami telewizyjnymi, które nagrywają kuriozalne materiały jak ten poniżej. Widać na nim, jak "reporter wojenny" stoi na tle wozu z działem przeciwlotniczym i opowiada o zestrzeleniu przez Rosjan bezzałogowej jednostki Ukraińców.
Jego słowa co i rusz przerywają salwy z działa, co tylko potęguje wypowiedź o sukcesach Rosjan na froncie. Jest jednak pewien problem. Po sieci krąży bowiem to nagranie bez montażu i cięć. Tym sposobem widać, jak mężczyzna w hełmie na pierwszym planie najpierw odwraca się do załogi wojskowego pojazdu i pokazuje, że jest gotowy do nagrywania.
Zobacz także: Generał FSB skazany. Nadużycia na setki milionów
Po uniesieniu kciuka w górę odwraca się do kamery i zaczyna swoją emocjonalną relację, jak to w tym momencie Rosjanie niszczą latające jednostki Ukraińców. Na potwierdzenie jego słów w tle widać i słychać strzały padające z działa przeciwlotniczego. Oczywiście przekaz byłby dużo bardziej przekonujący, gdyby nie ujawniony fakt, że to "dziennikarz" kazał im strzelać tuż przed wejściem na antenę.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.