Informacja o śmierci Ryszarda Filipskiego pojawiła się pod koniec października na facebookowym profilu Stowarzyszenia Hubalowa Rodzina, a potwierdziły ją branżowe serwisy Filmpolski.pl oraz E-teatr.pl. Zgodnie z jego wolą informację o śmierci podano dopiero po pogrzebie, który odbył się we wtorek 26 października.
We wpisie poinformowano, że aktora pożegnała najbliższa rodzina. W tym gronie jednak zabrakło jego dzieci. Dzieci, których jak donosiła kolorowa prasa, miał się wyrzec. O śmierci ojca dowiedziały się dopiero po jego pogrzebie. Co więcej, dowiedziały się z prasy i od dziennikarzy.
- Nasza najstarsza siostra, pisarka Katarzyna Turaj-Kalińska, owoc pierwszego małżeństwa naszego ojca z Zofią Kalińską, również aktorką, dostała na Messengerze zapytanie od jednego z dziennikarzy, czy może potwierdzić śmierć taty. Podobnie jak my, o niczym nie wiedziała - powiedziała Pomponikowi Zofia Filipska.
Dodała także, że wraz z rodzeństwem przez kilka dni próbowali potwierdzić doniesienia i zdobyć jakiekolwiek informacje na temat ostatniego pożegnania. Niestety bezskutecznie. Nikt nie potrafił lub jak twierdzą dzieci aktora, nie chciał im pomóc.
Potwierdzenie znaleźli dopiero w oficjalnym komunikacie, w którym napisano, że aktor chciał być pożegnany w kameralnym gronie, bez rozgłosu.
- Odebraliśmy to jednoznacznie: chodziło o to, byśmy nie zjawili się na pogrzebie. Nie mogliśmy się z nim pożegnać - dodała córka. Wyjawiła też, że o miejscu pochówku dowiedzieli się dopiero po święcie wszystkich zmarłych.
Rodzeństwo przyznaje, że wciąż próbuje zrozumieć, dlaczego ojciec wykreślił ich ze swojego życia.
Ryszard Filipski był postacią niezwykle kontrowersyjną. Podziw wzbudzały jego niekwestionowany talent i charyzma, tajemnicą nie był jednak jego trudny charakter i skrajne poglądy. Jak mówiła o nim Hanna Krall: "To był okropny człowiek, ale wspaniały aktor".