Sandra Kubicka od ponad czterech lat ma zdiagnozowany Zespół Policystycznych Jajników. To oznacza, że zbyt wysokie stężenia męskich hormonów płciowych w jej organizmie wyraźnie oddziałują na jajniki. To z kolei przekłada się na różne objawy, które mogą mieć negatywny wpływ na jej płodność.
Modelka o chorobie mówi głośno i otwarcie. Swoimi poczynaniami w codziennej walce z nią dzieli się za pomocą mediów społecznościowych.
Czytaj też: Ciężarna Lara Gessler na imprezie. "Petarda"
"To zdeterminuje, ile czasu mi zostało"
We wtorek przyznała fanom, że będzie jechać na badanie, które za zadanie ma zweryfikować, kiedy najpóźniej będzie mogła zajść w ciążę. Macierzyństwo jest, jak sama wielokrotnie powtarza, jej największym marzeniem.
Byłam dzisiaj u lekarza. To już chyba nadchodzi ten czas. Będę robić badanie, które zdeterminuje, ile czasu mi zostało żeby móc mieć dzieci - powiedziała.
Oprócz tego pokazała również, jak wygląda jej jajnik. Zaznaczyła, że mimo tego, że czuje się i wygląda świetnie, znów udało jej się schudnąć i ma ładną cerę, wciąż znajdują się na nim "pęcherzyki", charakterystyczne dla kobiet z PCOS.
Czytaj też: Poszła na laminację brwi. Gorzko pożałowała
Na badanie wybrała się pod wpływem bardzo nasilonego bólu miesiączkowego. Ten był na tyle nieznośny, że Kubicka aż wymiotowała.
Tak dla moich PCOS sióstr. Jestem z wami. Raz jest lepiej, raz jest gorzej, prawda? Ale damy radę. Kurde. Nie można mieć w życiu wszystkiego, co? - przyznała smutno.
Czytaj też: W Słupcy znaleziono zwłoki. Trwa śledztwo
Karolina Sobocińska, dziennikarka o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.