Właściwie każda edycja programu "Ślub od pierwszego wejrzenia" wzbudza skrajne emocje wśród widzów. Jednym nie podoba się sam koncept, innych poruszają perypetie sercowe uczestników. Ostatni sezon został jednak zmontowany tak, że większość fanów ziewała, a jakiekolwiek emocje pojawiły się dopiero w finałowym odcinku.
Internauci otwarcie krytykowali produkcję, a głos w dyskusji podejmowali również byli uczestnicy show. Wśród nich znalazł się Marcin Wichrowski z 2. serii "Ślubu od pierwszego wejrzenia".
Powiem szczerze, im dłużej oglądałem tę edycję, tym wcześniej zasypiałem przed TV. Nie z uwagi na uczestników, bo do nich nic nie mam, ale do flaków z olejem, które zmontowali, nie zapewniając im żadnych atrakcji - napisał mężczyzna.
Marcin zdradził też, że uczestnicy programu podpisują z produkcją klauzulę poufności na okres 5 lat od udziału w show. Wichrowskiego już nie obowiązuje milczenie, z czego postanowił skorzystać.
W mojej edycji pojechaliśmy na Teneryfę, inne pary również, wesele było prawdziwe, zaplanowane menu, alkohole, DJ, zabawa do 3 w nocy. Goście mogli się pobawić i mieli wszyscy zapewnione noclegi. W małym gronie, bo mogliśmy po 30 osób zaprosić. (...) Czemu nagle zaczęli szukać polskich hoteli, potem pensjonatów, za chwilę pod namioty ich wyślą... - żartował.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.