Kamil i Agnieszka wzięli udział w siódmej edycji "Ślubu od pierwszego wejrzenia" i tak jak wszystkie inne pary, ostatecznie nie zdecydowali się na wspólne życie. To nic wyjątkowego, wszak nielicznym uczestnikom udaje się po programie założyć rodzinę i wytrwać w postanowieniach. Szokujące jest jednak to, w jaki sposób Kamil potraktował Agnieszkę i mamił ją do samego końca.
Trzeba było iść do "Hotelu Paradise", jak się fejmu szukało! A nie pozwalać się kobiecie do siebie przeprowadzić", "Brak słów!", "Co za burak, jak można tak kobiecie namieszać", "Typowy nowobogacki bananowy dupek" - to przykładowe komentarze, które pojawiły się pod wpisami Kamila na Instagramie po emisji finałowego odcinka.
Fala hejtu zalała Kamila po tym, jak oznajmił przed kamerami, że nic do niej nie czuje i się wyprowadza, pozostawiając jej jeszcze na jakiś czas mieszkanie do dyspozycji.
Warto podkreślić, że to Agnieszka rzuciła wszystko, wyprowadziła się z Białegostoku do Włocławka, zadbała o przeniesienie w pracy, byle tylko dać szansę związkowi z Kamilem. On regularnie zapewniał, że zależy mu na żonie i chce, by czuła się w jego domu jak najlepiej. Ale za jego słowami szło niewiele czynów.
W końcu do akcji wkroczyła ekspertka i po licznych rozmowach Agnieszka i Kamil dalej chcieli próbować wspólnego życia. Okazało się jednak, że dwa tygodnie po ostatniej wizycie ekipy telewizyjnej Kamil zmienił nastawienie o 180 stopni i uznał, że to nie ma sensu.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.