W środę 29 listopada w Sejmie doszło do awantury o komisję do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007-2022, czyli tzw. komisję "lex Tusk".
Minister Jacek Ozdoba zaatakował Donalda Tuska, nazywając go człowiekiem bez honoru. Po wystąpieniu podszedł do ław sejmowych KO ze zdjęciem Donalda Tuska i Władimira Putina. Chwilę później doskoczył do niego poseł Jakub Rutnicki i zdjęcie zgniótł.
Poseł w "Idolu"
Niewiele osób wie, że Jakub Rutnicki swoją karierę rozpoczynał w zupełnie innym miejscu. Na trzy lata przed zostaniem posłem wziął udział w pierwszej edycji "Idola". Ku swojemu zaskoczeniu przeszedł przez wszystkie etapy. Wraz z Alicją Janosz, Eweliną Flintą, Szymonem Wydrą, Anią Dąbrowską dostał się do finału.
Czytaj także: Holecka odchodzi? Zobaczcie, co zrobili ludzie
W rozmowie z "Faktem" poseł wrócił wspomnieniami do tamtych czasów. Powiedział, że w jego domu od zawsze się śpiewało, ale nie uważał, aby to był dobry pomysł na życie. Skończył politologię i zamierzał działać w polityce. Udział w programie zawdzięcza kolegom.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jednak z wykształcenia jestem politologiem i to z polityką od początku wiązałem przyszłość, a nie ze śpiewem. Na występ namówili mnie koledzy z bursy, bo słyszeli, jak śpiewam pod prysznicem. No i mój kumpel zaproponował, żebym wysłał zgłoszenie — odpowiedział poseł.
Na pierwszym przesłuchaniu Rutnicki zaśpiewał piosenkę "Wehikuł czasu" zespołu Dżem. Dla posła Riedel jest jednym "z największych wokalistów w historii Polski". Nie sądził jednak, że uda mu się przejść dalej.
No i miałem zaszczyt stanąć przed panem Jackiem Cyganem, panią Zapendowską, Wojewódzkim i świętej pamięci Robertem Leszczyńskim - powiedział.
Poseł uważa, że występ w programie był wspaniałą przygodą. Chociaż wiedział, że nie zwiąże swojej przyszłości ze śpiewem, to nigdy nie żałował "Idola".
Jednak ta historia to dowód na to, że naprawdę wszystko jest możliwe. Zaśpiewałem na deskach Opery Leśnej w Sopocie. Dostaliśmy Złotą Płytę, bo nasza płyta "Idol Top 10" sprzedała się w 70 tys. egzemplarzy. To z pewnością przygoda, której nigdy nie zapomnę — mówi dla "Faktu" Rutnicki.