Wiadomość o wypadku i krytycznym stanie zdrowia popularnej Anne Heche wstrząsnęła jej fanami. Tym bardziej, że donoszono, iż aktorka, powodując wypadek, była pod wpływem alkoholu i narkotyków - najpierw wjechała w czyjś samochód, a później w dom jednorodzinny. Jej auto zaczęło płonąć. Na pomoc wezwano medyków i straż pożarną.
Gwiazdy nie udało się uratować - obrażenia były zbyt rozległe. Zgodnie z wolą aktorki jej organy zostały przeznaczone do transplantacji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Heche pozostawiła dwóch synów - Homera Laffoona i Atlasa Tuppera. Gdy zmarła, rozpoczęła się walka o spadek po Anne. Batalia sądowa trwała miesiącami. W końcu sędzia wydał ostateczny wyrok. Zarządzanie wszystkim, co należało do Heche, przypadło w udziale jej 20-letniemu potomkowi. Były partner aktorki i ojciec jej młodszego syna nie był zachwycony.
Równie długo, jak na wynik walki w sądzie, trzeba było czekać na raport z autopsji. Po czterech miesiącach dane wyciekły do mediów. Według "Page Six" Heche nie miała w organizmie takiej ilości narkotyków, jaka mogłaby wpłynąć na działanie jej ciała w momencie wypadku.
Wykryte ilości świadczyły o tym, że gwiazda brała narkotyki w przeszłości. Obecność fentanylu wytłumaczono podaniem środków uśmierzających ból. Aktorka w czasie wypadku nie była również pod wpływem alkoholu.
Przyczyną śmierci były liczne obrażenia - układu oddechowego, poparzenia i mocno uszkodzony mostek po tym, jak ciało gwiazdy uderzyło w kierownicę.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.