Na czele Telewizji Polskiej stoi aktualnie Mateusz Matyszkowicz. Ewidentnie nie jest on fanem disco polo. Gwiazdom tego gatunku muzycznego odmówił występu w trakcie imprezy z okazji otwarcia kanału żeglugowego przez Mierzeję Wiślaną, a ponadto postanowił skontrolować umowy z wykonawcami disco polo.
To mocno dotknęło choćby Sławomira Świerzyńskiego. - Zdaję sobie z tego sprawę, że kiedy byłem potrzebny, to mnie, nas, disco polo wykorzystywali. A jak jest zmiana frontu, to jesteśmy be - powiedział muzyk w rozmowie z Onetem.
Lider Bayer Full nie ukrywa, że nie rozumie podejścia nowego szefa Telewizji Polskiej. - Zaczęło się sprawdzanie, przeszukiwanie faktur, sugestie, że muzycy disco polo zarobili, nie wiadomo jakie kokosy, że ja zarobiłem krocie - dodał.
Świerzyński ujawnił, że na występach w telewizji publicznej zarobił w sumie około 80 tysięcy złotych. Jednocześnie zauważył, że są gwiazdy, które za jeden koncert dostają znacznie większe pieniądze.
Nie chcę wymieniać artystów z tzw. wysokiej półki, którzy biorą od TVP minimum 150 tys. zł za koncert - powiedział artysta, dodając, że chodzi o "jedną z polskich diw".
Sławomir Świerzyński grzmi. "Nikt nikogo nie zmusza"
Sławomir Świerzyński uważa, że Telewizja Polska powinna sprawdzać umowy również z innymi artystami, nie tylko z tymi, którzy tworzą disco polo. Poza tym jego zdaniem artyści tego gatunku cały czas mają rzucane kłody pod nogi.
Ciągle słyszymy, że to, co robimy, to nie muzyka, że jesteśmy wsiokami, że tacy, owacy. Nikt nikogo nie zmusza do słuchania nas, na Boga. Nie chcecie, nie słuchajcie i dajcie nam w spokoju tworzyć. Ja gram 120 koncertów rocznie i w tym tylko jeden dla telewizji - zakończył, cytowany przez Onet.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.