Jak świętować, to z pompą. - Mój koncert urodzinowy w Warszawie będzie na bogato. Będzie to podróż muzyczna przez 15 lat mojej kariery - powiedziała nam Ewa Farna w sierpniu, gdy odwiedziła studio Wirtualnej Polski. I faktycznie słowa dotrzymała. Jej koncert urodzinowy (który jednocześnie był jedynym koncertem piosenkarki w Polsce w tym roku!) trwał ponad dwie godziny, a fani zebrani w warszawskim klubie Progresja mogli usłyszeć cały przekrój twórczości Ewy - od singla "Cicho" aż po nowy "Partner In Crime", który dopiero rozkręca się w stacjach radiowych.
Zobacz także: Rewolucja w "Mam talent!". Farna ocenia angaż Wieniawy
Już po pierwszych numerach, czyli m.in. "Bumerangu" i "Znaku" można było stwierdzić, że Ewa jest w fantastycznej formie wokalnej. Widać było, że wokalistka chce po prostu czerpać jak najwięcej radości z występu przed Polakami - świetnie obserwowało się jej interakcje z jej scenicznym teamem - na scenie bowiem towarzyszył jej 6-osobowy chórek, czwórka tancerek i oczywiście muzycy z zespołu.
Bardzo przemyślana była też setlista - temperatura koncertu przy kolejnych utworów zmieniała się idealnie, by czasami trochę odpocząć i nabrać tchu po tych bardziej energetycznych numerach. Wspaniale wybrzmiało m.in. "Wszystko albo nic" w wersji akustycznej, a przy scenografii z lustrem przy utworze "Wersja 2.0" naprawdę nietrudno było o wzruszenie. Gwiazda zaprezentowała też fanom wyjątkową niespodziankę, czyli nowy utwór "Czeski film", który - jak zapowiedziała - w ciągu dwóch tygodni będzie mieć swoją premierę w serwisach streamingowych.
W środku koncertu Ewa miała dla fanów jednak mniej przyjemną informację - mimo wcześniejszych zapowiedzi, nie pojawił się tego dnia na scenie gość specjalny, którym miał być Smolasty. Piosenkarka przeprosiła fanów i wytłumaczyła, że powód jest bardzo prozaiczny - raper najzwyczajniej w świecie się akurat rozchorował. Jednak nie przeszkodziło to kompletnie, by publiczność w kolejnych kilkudziesięciu minutach dalej świetnie się bawiła. Oczywiście swoje największe klasyki - czyli "Ewakuację", "Cicho" i "Na ostrzu" - piosenkarka zostawiła na sam koniec, by skończyć koncert na wysokim C.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ewa Farna komentuje ze sceny wynik wyborów 15 października
Ewa Farna na tle swoich koleżanek wyróżnia się tym, że ma w sobie ogromny luz i lubi rozmawiać z publicznością między utworami. Opowiadała o kulisach powstania utworów, a nawet nie zabrakło i poważniejszych wątków.
Tuż przed wykonaniem piosenki "No nie", Ewa wyznała, że mimo że większość czasu spędza w Czechach, bardzo bacznie śledziła 15 października wyniki wyborów i cieszy się, że my jako naród potrafiliśmy zbiorczo powiedzieć "nie" panującej dotychczas władzy. Też we właśnie wcześniej wspomnianych przerwach między utworami fani co jakiś czas zaskakiwali wokalistkę, śpiewając "Sto lat", co mocno ją wzruszało - łącznie odśpiewano jej życzenia chyba z 5 razy!
Miesiąc temu Ewa zagrała podobny koncert dla Czechów w Pradze, wyprzedając największą halę w tym kraju, czyli O2 Arenę. U nas zagrała w klubie, jednak jak napisała w swoich social mediach, nie jest to dla niej żaden problem, a wręcz przeciwnie.
Mam wobec biletowanych koncertów pokorę. Wyprzedana Progresja u piosenkarki pop, która jeździła tylko na darmowe imprezy plenerowe? Dla mnie totalny sukces - napisała przed koncertem u siebie na Instagramie Ewa.
Ze sceny było widać, że teraz gwiazda jakby trochę inaczej zaczyna patrzeć na swoją karierę i nie do końca chce już ślepo gonić za wyświetleniami i jak największą widownią. Chętnie występuje dla mniejszego grona odbiorców, na własnych zasadach i zachowując przy tym jak najwyższą jakość. Udowodniła to koncertem dla Polaków w Progresji. Jeszcze raz sto lat, Ewa!
Zobaczcie też nasz cały wywiad z Ewą Farną ze studia Wirtualnej Polski:
Zobacz także: Daria Zawiałow wspomina śpiewanie w chórkach u Maryli Rodowicz. Mówi też o występowaniu na weselach
Filip Borowiak, reporter o2.pl