O mocnym ochłodzeniu w braterskich stosunkach pomiędzy członkami rodziny królewskiej mówi się od kilku miesięcy. Po tym jak biograf brytyjskiej korony Christopher Andersen ujawnił powody konfliktu rozpisywały się o nim media na całym świecie.
O co poszło? Decyzją króla Karola, książe Andrzej już wcześniej oficjalnie pozbawiony części królewskich przywilejów z powodu afer seksualnych z jego udziałem miał opuścić swoją ukochaną rezydencję w Royal Lodge i przenieść się do o wiele mniejszego domu w Frogmore Cottage.
Okazuje się jednak, że do przeprowadzki nie dojdzie. 30-pokojowa posiadłość, która obejmuje basen i kort tenisowy, którą książe nadal dzieli z byłą żoną Sarah Ferguson pozostanie w jego rękach przynajmniej do lata.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
By nie dać się eksmitować, książe Andrzej wymyślił sprytny fortel i rozpoczął żmudny i czasochłonny remont posiadłości. Wynajął budowniczych dzięki gotówce, którą odziedziczył po ich matce, królowej Elżbiecie.
Prace nad Royal Lodge rozpoczęły się w tym miesiącu i potrwają do końca lata" - informuje źródło cytowane przez brytyjski portal Page Six i dodaje, że z obawy przed próbą odebrania mu kluczy książe pozostaje w rezydencji na czas remontu.
"Na razie Andrew ma przewagę nad swoim bratem i zobaczymy, jak długo to potrwa" – mówi królewskie źródło cytowane przez portal.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.