Ewa Chodakowska jest wzorem dla wielu Polek. Trenerka udziela porad, dzięki którym można odpowiednio wyrzeźbić swoje ciało. Nie brakuje pań, które są zachwycone efektami ćwiczeń autorstwa Chodakowskiej.
Ikona fitness jest bardzo aktywna w mediach społecznościowych. Mówi tam jednak nie tylko o treningach, ale i o swoim życiu. Ostatnio przytoczyła przykrą historię.
Chodakowska opowiadała o wszystkim ze łzami w oczach. Rozstrzępiona opowiedziała o tym, co ją spotkało podczas spaceru.
Jestem właśnie w parku na spacerze. Ten człowiek (rowerzysta - dop. red.) jechał ścieżką, która nie jest przeznaczona dla rowerów, ze słuchawkami w uszach. Miałam psa na dłuższej smyczy. Wjechał mi w tę smycz i pociągnął psa - relacjonowała Ewa Chodakowska.
Chwile grozy Ewy Chodakowskiej. Pies doznał obrażeń
Trenerka fitness stwierdziła, że rowerzysta "pociągnął Joe jakieś 15 m po chodniku".
Nie widział smyczy i nie słyszał, jak za nim biegłam i krzyczałam, żeby się zatrzymał, bo miał słuchawki w uszach - dodała.
Trenerka musiała udać się z czworonogiem do kliniki weterynaryjnej. - Joe dostał zastrzyk przeciwbólowy i przeciwzapalny. Jest cały, ale wszelkie obrażenia wewnętrzne mogą o sobie dać znać do kilku dni. Na razie jest na takiej adrenalinie, że na pewno nie czuje bólu - opowiedziała Ewa Chodakowska.
Na InstaStories pokazała też wspomnianego rowerzystę. Mężczyźnie ewidentnie nie spodobało się to, że trenerka postanowiła go zarejestrować. Protestował, w związku z czym Ewa Chodakowska odpuściła.
Czytaj także: Zamówiła ketchup do frytek w Mikołajkach. Cena zaskakuje
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.