W trakcie rozmowy z Katarzyną Zdanowicz artysta otwarcie mówił o tym, co nie podoba mu się w Kościele katolickim. - Od kilkunastu lat Kościół katolicki zaczął się mocno kompromitować. Afery pedofilskie, majątkowe, poprzez postawę obecnego papieża wobec wojny w Ukrainie. To wszystko jest niejasne - zaznaczał.
Dziennikarka zapytała, czy chce dokonać oficjalnej apostazji. Odpowiedź Tomasza Organka nie pozostawia wątpliwości.
Kościół jest dla mnie instytucją, z której chce się wydostać, ponieważ nie chcę autoryzować tego, w jaki sposób prowadzony. Jest mi to obce, więc nie chce być tego częścią - zaznaczył.
Niegdyś Organek był ministrantem, do czego nakłoniła go rodzina. - Pchnęła mnie rodzina, pchnęło środowisko, konwenanse i tak dalej. To nasze małe miasteczko, tam się wszyscy znają, to jest miejsce, w którym wszyscy grzeczni i dobrzy uczniowie chodzili do kościoła i byli ministrantami (...) Byłem grzeczny, jak byłem małym chłopem. To był taki automatyzm - wyjaśnił w programie "Zdanowicz. Pomiędzy wersami".
Nie potrafił zbudować więzi z Bogiem
Tomasz Organek ujawnił poza tym, że nie był w stanie nawiązać więzi z Bogiem. - Nigdy takiej więzi nie potrafiłem nawiązać. Ani z Bogiem, ani z czymś wyższym. Jakiegoś mistycyzmu nigdy we mnie nie było. Będąc ministrantem, już wiedziałem, że nic z tego nie będzie. Wiedziałem, że odejdę z tego Kościoła wcześniej niż później. To uczciwe podejście do sprawy - ocenił muzyk.
Mnie z tym Kościołem nic nie łączy oprócz pewnych wspomnień, tradycyjnych obrządków, które tam były w domu, czy miejscowości. Dla mnie to jest bardzo płytkie, ta obrządkowość. To się wiąże tylko z kilkoma świętami i właściwie to nic nie znaczy. To jest tradycja, która nie wnosi za sobą nic więcej. Ludzie nie są od tego lepsi, mądrzejsi, prawdziwsi - podkreślał Tomasz Organek.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.