Julia Wieniawa w ciągu zaledwie czterech lat obecności na salonach zdążyła mieć dwa szalenie burzliwe związki - z Antonim Królikowskim i Baronem. Po każdym zakończeniu widywana była w towarzystwie Nikodema Rozbickiego, z którym przyjaźniła się od lat.
W końcu młodzi aktorzy postanowili dać sobie szansę.Tym razem jednak Julia postanowiła, że związek nie będzie medialny. W ciągu dwóch lat pojawili się wspólnie na ściance zaledwie... dwa razy. Od czasu do czasu wrzucali jedynie zdjęcia z wspólnych wakacji. Żeby mieć dla siebie więcej czasu nawet zamieszkali razem.
Dobrze nam się mieszka. Ja rzeczywiście nigdy nie mieszkałam z nikim wcześniej, tylko było takie pomieszkiwanie u siebie. Ale stwierdziliśmy, że żeby to miało jakiś sens, żeby się lepiej poznać i w ogóle, to zamieszkanie razem było kluczowe, przełomowe i fajne, bo oboje bardzo dużo pracujemy, bo ja mam bardzo dużo "dżobów" i tak byśmy się mijali, a dzięki temu, że mieszkamy razem, to wszystkie wolne chwile spędzamy razem – zdradziła jakiś czas temu Julia, jak podaje "Jastrząb Post".
Klamka zapadła w Nowym Jorku
"Super Express" ustalił niedawno, że aktorzy rozstali się pod koniec października. Niestety, mimo wspólnego mieszkania, nie mieli dla siebie czasu. Teraz okazuje się, że decyzja o rozstaniu zapadła w Nowym Jorku, gdzie Wieniawa spędziła kilka dni. Tam odwiedziła swoją ukochaną babcię Bogusię.
Jak podaje magazyn "Świat i ludzie", ta chciała bardzo poznać Nikodema. Niestety już wtedy między nimi nie działo się najlepiej.
Pani Bogusia na wieść o miłosnych zawirowaniach wnuczki poradziła jej, aby zawsze podążała za głosem serca – podaje tygodnik.
Myślicie, że Wieniawa podjęła tę decyzję pod wpływem babci? A może chodziło o coś więcej?
Karolina Sobocińska, dziennikarka o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.