Jakiś czas temu Anna Wendzikowska zakończyła współpracę ze stacją TVN. Po kilku miesiącach postanowiła przedstawić powody rezygnacji z posady.
Przez cztery ostatnie miesiące próbowałam tego nie napisać, zostawić, dać spokój, iść dalej. Ale nie potrafię już milczeć. Mówiono mi, ostrzegano: nie mów o tym, nikt nie zrozumie, będzie hejt, a ty będziesz "niezatrudnialna", stracisz kontrakty, trudno. Już się nie boję. A jeśli ktoś mnie nie zatrudni, bo stanęłam w prawdzie, to ja i tak nie chcę takiej pracy. Zło rodzi zło, dobro rodzi dobro, a prawda nas wyzwoli - zaznaczyła na wstępie.
Później przyznała, że była poniżana, gnębiona i codziennie drżała o pracę. Generalnie dobitnie dała do zrozumienia, że spotkało ją wiele nadużyć (czytaj tutaj >>>).
TVN reaguje na wpis Wendzikowskiej
Anna Wendzikowska dość szybko poznała odpowiedź stacji TVN. "Aniu, twój wpis poruszył bardzo wiele osób. W redakcji 'DDTVN' zdarzały się niestety zachowania, które nie powinny były mieć miejsca w dobrze zarządzanej, przyjaznej firmie, jaką chcemy, żeby był TVN" - w oficjalnym stanowisku TVN.
Po otrzymaniu twojego listu wprowadziliśmy sporo zmian organizacyjnych i personalnych. Przytoczone przez ciebie sytuacje nie powinny były się nigdy zdarzyć i zrobimy wszystko, żeby się nie powtórzyły - przekazali przedstawiciele TVN.
Na zabranie głosu zdecydował się też reporter "Dzień dobry TVN" Mateusz Hładki. "Pomyśl - choć to może marne pocieszenie po tym wszystkim - że ktoś, kto myślał, że jest bezkarny, poniósł konsekwencje! I oby nigdzie już nie niszczył ludzi" - napisał pod postem Anny Wendzikowskiej, która przez wiele lat współpracowała ze stacją TVN.
Czytaj także: W poniedziałek się zacznie. Biedronka rozda pieniądze!
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.