Marcin Hakiel udzielił kolejnego już wywiadu po rozstaniu z żoną. Po słynnej już rozmowie w "Mieście kobiet" i wyznaniu o "wolności, która miała imię" poszedł za ciosem i tym razem uciął sobie pogawędkę z dziennikarzami portalu Plejada.
Hakiel wyznał, że przyzwyczaił się do widoku fotografów przed swoim domem. Dał do zrozumienia, że nie żywi do paparazzi niechęci i zdaje sobie sprawę, że zainteresowanie mediów niedługo minie, ponieważ "w show biznesie świeża krew jest potrzebna".
Dzieci też im już machają, córka po mojej byłej partnerce ma chyba takie tendencje, że "Zobacz, pan nam robi zdjęcia". Nie mam nic do ukrycia, mi to nie przeszkadza, rozumiem, że oni też są w pracy. Niektórzy to trochę koloryzują – stwierdził Hakiel, nie omieszkając wbić byłej żonie szpilki.
Wygląda na to, że para nie zamierza utrudniać wzajemnie sobie kontaktu z dziećmi. Hakiel w odpowiedzi na pytania internautów zapewnił, że wszystko jest "podpisane i uzgodnione".
Jak widać w mediach, dzielimy się opieką, dzieci normalnie funkcjonują. Jako dwoje dorosłych, odpowiedzialnych ludzi kochamy je i dbamy o nie – podkreślił tancerz.
Hakiel nie może jeszcze powiedzieć, czy z Cichopek są po rozwodzie. Zapytany o zainteresowanie ze strony kobiet, wyznał, że jego koledzy śmieją się, że teraz jest "jednym z bardziej znanych rozwodników".
Propozycji kawy na mieście wiele spływa, ale ostatnią randkę miałem 17 lat temu – podkreślił.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.