W związku ze śmiercią Krzysztofa Kowalewskiego nie gasną spekulacje na temat jego życia prywatnego. Każdego dnia dowiadujemy się o nim czegoś nowego. Jak wiadomo, aktor nigdy nie skarżył się na to, jak wyglądało jego życie, choć wojna miała na nie ogromny wpływ.
Urodziłem się [...] w domu, w którym była miłość i całkiem przyzwoity poziom życia. A później to wszystko po prostu trafił szlag. Czyli przyszła wojna i zabrała mi ojca. A dzieciństwo wypełniła wspomnieniami, które trudno uznać za standardowe - opowiadał w swojej książce "Taka zabawna historia".
Czytaj też: Drogi podkład gwiazd i odpowiednik z Biedronki za 13,99. Sprawdziłam, który lepszy
Ale Krzysztof Kowalewski stracił nie tylko ojca. Okazuje się, że aktor podczas wojny o mały włos nie umarł z głodu!
Kończyło się powstanie. Ale jedzenie skończyło się dużo wcześniej. Nie zostało już nic. Wszystko odjechało. Nie jadłem już chyba ze trzy dni. Cały czas był ostrzał i nie dało się wyjść. Zresztą nie bardzo było po co. Snułem się po tym mieszkaniu i szukałem czegokolwiek, co jednak można byłoby zjeść. Grzebałem w szafach. Patrzyłem po szufladach. I w końcu gdzieś na samym dole była jedna, kompletnie pusta. Otworzyłem, zagrzechotało: taka sucha przylepa chleba [...]. Ta zapomniana przez kogoś pajda uratowała mi życie. Jeśli kiedyś byłem naprawdę blisko śmierci, to chyba najbardziej wtedy - kontynuuował w książce artysta.
Nigdy nie przypuszczał, że za kilkanaście lat pokocha go cała Polska. Aktor zostanie pochowany dziś, 19 marca na Starych Powązkach w rodzinnym grobie obok matki.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.