Reality show "Doda. 12 kroków do miłości" wzbudziło duże zainteresowanie. Ludzie z uwagą śledzili, czy słynnej piosenkarce uda się znaleźć wybranka swojego serca. Kandydatów nie brakowało, a ostatecznie na weekend zaproszenie dostał Stefan.
Grożą jej śmiercią i życzą nowotworu
Ta historia jednak nie miała szczęśliwego zakończenia. Mężczyzna usłyszał od Dody, że nie zakochała się w nim i jedyne, co może mu zaproponować, to przyjaźń. Ta informacja dla wielu widzów była dużym rozczarowaniem.
Program się zakończył, a niedługo później Dorota Rabczewska przyznała, że poznała innego mężczyznę. Nagle na celebrytkę spadła wielka fala hejtu. Niektórzy zarzucają jej, że program powstał tylko po to, aby wypromować nową płytę. Niestety, nie brakuje ludzi, którzy przekraczają wszelkie granice.
- Życzenie mi śmierci i nowotworu. Jest to przerażające, w jaki sposób takie prymitywne, wręcz zwierzęce odruchy wywołuje reality show w ludziach. (...) No i życzenie chorób nowotworowych moim rodzicom. Za to, że śmiałam się zakochać w kimś po programie i jest to ktoś inny niż uczestnik tego reality - komentuje Doda na Instagramie.
Rabczewska nie ukrywa zdziwienia. Nie spodziewała się, że ludzie aż tak poważnie potraktują formułę programu i nie będą umieć pogodzić się z faktem, że nie nie zwiąże się z żadnym uczestnikiem.
- No ja chyba nie zdawałam sobie sprawy, jakie niezdrowe emocje to będzie wywoływać. Sądziłam, że ten program wszyscy potraktują jako rozrywkowy i uczący, że te rozmowy z psychologiem dadzą dużo lekcji widzom. Jakby to było od samego początku jasno powiedziane, że to nie jest program matrymonialny - przyznaje.
Czytaj także: Doda bezlitośnie o Siwiec. Poszło w pięty
38-latka na razie nie ujawnia, z kim rozpoczęła nowy związek. W obliczu poważnych gróźb od internautów nie powinno to nikogo dziwić.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.