W 612. odcinku "Milionerów", wyemitowanym na antenie TVN w środowy wieczór, widzowie mogli zobaczyć grę pana Grzegorza Sierockiego. To postać doskonale znana fanom teleturniejów, bo mieszkaniec Puław to stały bywalec telewizyjnych gier.
Pan Grzegorz, nazywany też mistrzem teleturniejów, może pochwalić się wygraną chociażby w "Jeden z dziesięciu", "Va Banque" czy "Najsłabszym ogniwie".
W końcu trafił też do "Milionerów", gdzie już na starcie zmierzył się z trudnym dla siebie pytaniem. Jak wyznał, właśnie tego się obawiał!
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Jak ja się boję tych pytań za 500 zł - przyznał pan Grzegorz, który - jak to sam ujął - "zgłupiał" przy pytaniu o hurkot. Brzmiało ono następująco:
Hurgot to łopot, a hurkot to:
A. to samo
B. rozentuzjazmowanie tłumu
C. marcowe pomiaukiwanie
D. zespół pierwszoklasistów
"Mistrz teleturniejów" skłaniał się ku odpowiedzi A, ale ostatecznie, nie chcąc zaryzykować, poprosił o pomoc publiczność. Ta potwierdziła jego przypuszczenia, a pan Grzegorz mógł zmierzyć się z kolejnymi pytaniami. Kolejne także sprawiły mu problemy, ale ostatecznie poległ na pytaniu za 75 tys. zł, które wymagało wiedzy z zakresu łowiectwa.
Dla myśliwego samiec lisa i zająca to:
A. dwa psy
B. dwa koty
C. pies i kot
D. byk i baran
Uczestnik odważnie postawił na odpowiedź B, która w tym wypadku nie była poprawna (była nią C). Do domu wrócił więc "jedynie" z gwarantowaną kwotą 40 tys. zł. Choć "mistrz" nie zgarnął tytułowego miliona, widzowie i tak docenili jego grę.
Na facebookowym profilu teleturniej TVN pojawiło się wiele pozytywnych komentarzy pod jego adresem. "Zawsze świetnie ogląda się pana Grzegorza!", "Fajny człowiek, przyjemnie było oglądać" - brzmią niektóre z nich.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.