Maja Ostaszewska w filmie Agnieszki Holland "Zielona granica" wciela się w Julię - aktywistkę działającą na rzecz uchodźców z polsko-białoruskiej granicy. Sama rok temu wiele dni spędzała w lesie, pomagając ludziom, chociażby dostarczyć jedzenie czy zapewnić suche ubrania. Ten film dlatego jest dla niej szczególnie ważny. Swoją premierę "Zielona granica" miała na festiwalu w Wenecji, gdzie spotkała się z bardzo entuzjastycznym przyjęciem widzów. Od jutra głośny film Agnieszki Holland będzie można oglądać w całej Polsce.
Kilka dni przed oficjalną premierą w TVP wyemitowano niepublikowany wcześniej i nieautoryzowany przez produkcję fragment filmu, w której polskie służby przerzucają uchodźczynię przez graniczne druty. Zapytaliśmy Maję Ostaszewską, jak zareagowała na tę publikację.
Zobaczcie naszą rozmowę z Mają Ostaszewską w materiale wideo poniżej:
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To jest bardzo niepokojące. Upolitycznianie sztuki jest bardzo niepokojące - mam nadzieję, że to wszystkich zmobilizuje do tego, żeby pójść na wybory i zagłosować za demokracją. Nie wiem, skąd te materiały znalazły się w posiadaniu TVP, telewizji partyjnej. Ataki na Agnieszkę Holland ze strony osoby piastującej tak ważne stanowisko w tym kraju - mam na myśli Zbigniewa Ziobro - są wstrząsające. Coś takiego nie powinno mieć miejsca w demokratycznym kraju. To jest naruszenie jej dóbr, jej dobrego imienia, ale również jest to atak na wolność słowa i wolność wypowiedzi twórczej - mówi nam Maja Ostaszewska.
Aktorka nie jest w stanie zrozumieć, dlaczego politycy tak swobodnie wypowiadają się na temat filmu... którego jeszcze tak naprawdę nie widzieli.
Tematyka uchodźcza jest wodą na młyn polityczny. To jest przerażające, że politycy żerują na nieszczęściu innych, kryminalizuje się pomoc humanitarną. To jest bardzo smutne i bardzo zatrważające i co równie smutne - trochę się do tego przyzwyczailiśmy. Trzeba robić swoje, trzeba w pozytywny sposób z klasą odpowiadać na to - podkreśla filmowa Julia z głośnej "Zielonej granicy".
Na koniec rozmowy nie mogliśmy nie zapytać Mai o zbliżające się wybory. Aktorka nigdy nie bała się jasno głosić swoich deklaracji politycznych i jest znana ze swojej aktywności społecznej. Przytoczyliśmy Ostaszewskiej niedawne słowa Martyny Wojciechowskiej z wywiadu dla Wirtualnej Polski, w których jasno zadeklarowała, że "nie wyobraża sobie ani jednej kobiety, która zagłosuje na Konfederację". Zapytaliśmy, czy aktorka podpisuje się pod tymi słowami.
Całkowicie się podpisuję pod tymi słowami. Dziewczyny, nie wygłupiajcie się. Ostatnio w sieci krąży oficjalny filmik Konfederacji mówiący o tym, że kobiety są częścią gospodarstwa domowego, a dopiero co były wypowiedzi o tym, że zwierzęta są maszynami wypełnionymi mięsem. Naprawdę w tym kraju nie dzieje się dobrze, jeżeli chodzi o prawa kobiet i prawo stanowienia o sobie (...) Tak, nie wyobrażam sobie żadnej myślącej kobiety, która mogłaby zagłosować na Konfederację - dodaje Maja Ostaszewska.
A jak Maja Ostaszewska wspomina premierę filmu na festiwalu w Wenecji, gdzie po seansie oklaskiwano go kilkuminutowymi brawami? I dlaczego tak bardzo czekała, żeby polscy widzowie w końcu go zobaczyli? Odpowiedzi na te pytania również znajdziecie w naszym materiale wideo powyżej.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.