Jacek Borkowski opublikował niedawno niepokojące zdjęcie ze szpitala. Aktor był hospitalizowany w związku z infekcją COVID-19. Teraz opowiedział w mediach o tym, jak przeszedł całą chorobę.
Czułem się źle od kilku dni, ale myślałem, że to nic groźnego, nie straciłem ani węchu, ani smaku, zrzuciłem to na konto odwyku nikotynowego. Żarty skończyły się, kiedy spadła mi saturacja i prawie nie mogłem oddychać. Karetka zabrała mnie do szpitala – wspomina w rozmowie z serwisem pomponik.pl.
Znany aktor krytykuje osoby negujące istnienie koronawirusa. "Powinny zobaczyć co się dzieje w szpitalach"
Gwiazdor "Klanu" skrytykował w ostrych słowach osoby które mówią, że koronawirus to lekka choroba. Ocenił, że takie osoby nie mają pojęcia o czym mówią. Zdaniem aktora, infekcja COVID-19 wcale nie przypomina przeziębienia.
Nie chcę tak myśleć, ale mam ochotę dać w zęby każdemu, kto mówi, że nie ma koronawirusa, że jest niegroźny. Jeśli ktoś ma wątpliwości, powinien zobaczyć, co dzieje się na przykład w takim Szpitalu Powiatowym Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Wołominie – stwierdził Borkowski, cytowany przez pomponik.pl.
Czytaj także: Widzieliście córkę The Rocka? Jest prześliczna
Jacek Borkowski wyszedł ze szpitala. "Na twarzy pani doktor widziałem wzruszenie"
Borkowski jest już w domu. Na razie czego go rehabilitacja. Dopiero po niej będzie mógł wrócić na plan filmowy. Aktor podkreślił, że mógł liczyć na bardzo fachową opiekę ze strony lekarzy i personelu medycznego.
Ci ludzie uwijają się tu jak mrówki. Są bardzo profesjonalni i reagują na bieżąco. Pamiętajmy, że lekarze też uczą się tej choroby, bo ona już nie jest taka sama jak rok temu. Na twarzy pani doktor, która wypisywała mnie do domu, widziałem radość i ulgę. Oboje byliśmy bardzo wzruszeni, bo przecież mogło się nie udać – podsumował.
Obejrzyj także: Jacek Borkowski nadal czeka na miłość
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.