Marcin F. "Kawiaq" razem ze swoim kolegą Bartłomiejem K. "Tucznikiem" stali się popularni w sieci ze względu na imprezy, jakie transmitowali na żywo, podczas których znęcali się nad młodymi dziewczynami. Jedną upili do nieprzytomności, innej roztrzaskali butelkę na głowie. A następnie oznajmili, że uciekają z Polski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To nie pierwsze patologiczne wyczyny "Kawiaqa". Do tej pory popisywał się tym, jak na ulicy atakuje przechodniów gazem pieprzowym, lub pozorował własną śmierć, żeby zyskać więcej obserwatorów. Takie wyczyny nie umykają uwadze rodziców "Marcina F.".
Czytaj także: Patostreamer z Krakowa poszukiwany. Jest list gończy
Mama "Kawiaqa" broni patostreamera
Jak podaje "Fakt", Anna S., mama Marcina, rozwiodła się z jego ojcem i wyprowadziła się z Sosnowca do Żor, gdzie mieszka z obecnym mężem. I chociaż nie utrzymuje kontaktu z synem, to go broni. Uważa, że dziennikarze koloryzują to, co przekazują w mediach i nie wierzy w to, co mówią o jej synu.
Anna S. twierdzi, że jej syn to dobre dziecko i pomagał jej w trudnych chwilach. Wiedziała, że zawsze może na niego liczyć. Ale to ojciec wychowywał "Kawiaqa" w Sosnowcu. W oczach matki patostreamer po prostu przechodzi okres młodzieńczego buntu, z którego wyrośnie. Miał zacząć zamieszczać publikacje w Internecie, żeby w ten sposób zarobić i zrobić karierę. Anna S. zaznaczyła jednak w rozmowie z "Faktem", że jeśli Marcin F. wyrządzi komuś krzywdę, to powinien za to odpowiedzieć.
Anna S. twierdzi, że jej syn uczy się w szkole średniej. Jednak teraz najwidoczniej go w niej nie ma. "Kawiaq" twierdzi, że razem z "Tucznikiem" uciekł z kraju na Malediwy, żeby wymiar sprawiedliwości ich nie dosięgnął. Jednak służby już działają w jego sprawie. Ustalono, że nastolatek nie jest na Malediwach, tylko w Egipcie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.