Marvin Icheanacho wydawał się godnym zaufania mężczyzną. Zbliżyli się do siebie. Liliya Malcolm wiedziała, że odbył wyrok w więzieniu, ale była święcie przekonana o jego dobroduszności. Opowiadał jej w końcu, jak jest "naprawdę". – Twierdził, że pojawił się w złym miejscu i czasie i jest niewinny – opowiada dziś BBC Liliya.
Przy bliższym poznaniu Marvin coraz bardziej zyskiwał. Wydawał się najłagodniejszą osobą pod słońcem, przede wszystkim dla synka Liliyi, 5-letniego Alexa. Wreszcie zaczął pełnić rolę jego ojca, zajmował się nim, dbał o niego dzień w dzień. W tym samym czasie Marvinem interesowały się służby, koniec końców nadal stwarzał zagrożenie. Liliya nie miała jednak o tym pojęcia. Niedługo później doszło do tragedii.
Nowy przyjaciel któregoś dnia zaproponował, że weźmie Alexa na spacer. Po wyjściu chłopczyk zgubił but, a Icheanacho wpadł w gniew. Chwycił malca i zaczął go bić, potem jak gdyby nigdy nic zaniósł nieprzytomnego do matki. W chwili gdy ujrzała dziecko, zaczęła krzyczeć i płakać. Pytała: "Co się stało? Co mu zrobiłeś?!". Alex natychmiast trafił do szpital, był jednak tak bardzo pobity, że lekarzom nie dało się go uratować. W rozmowie z BBC Liliya stwierdza: "To, co się stało nie jest winą władz, ale odegrały dużą rolę. Powinnam wiedzieć, z kim mam do czynienia". A spotkała mordercę.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.