Kartony z cennym produktem wyjmowali z samochodu dostawczego. Po tym, jak w 2008 roku chińskie niemowlęta masowo zatruły się rodzimym mlekiem, towar australijskiej marki Devondale stał się jednym z najbardziej pożądanych w kraju. Wojskowi ładowali też na statek białe maseczki na twarz - informuje portal news.com.au.
Trzy okręty wojskowe wpłynęły do portu niemal bezszelestnie. O ich przybyciu nie zostali powiadomieni nie tylko mieszkańcy, lecz także premier Nowej Południowej Walii Gladys Berejklian. Premier Australii Scott Morisson zapewnił jednak, że wizyta 700 wojskowych "nie była niespodzianką".
Może zaskoczyła innych, ale na pewno nie rząd. Wracali z operacji związanej z handlem narkotykami na Bliskim Wschodzie - powiedział polityk.
Ponad dekadę temu mlekiem zatruło się około 300 tys. dzieci. 54 tys. były hospitalizowane, a 6 niemowląt zmarło. Od tego czasu rodzice przestali ufać chińskim produktom, a czarny rynek, na którym sprzedaje się mleko z Europy i Australii, rozkwitł. Policja dokonała wielu aresztowań, problem jednak nie zniknął.
Do sytuacji odnieśli się australijscy analitycy ds. bezpieczeństwa. Sekretne przybycie chińskich okrętów do portu w Sydney nazwali nawet "aktem agresji". "Zdenerwowało to wiele osób" - powiedział prof. John Blaxland z Australijskiego Uniwersytetu Narodowego w Canberze.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.