Córka Elona Muska, Vivian Jenna Wilson, publicznie ogłosiła, że planuje opuścić Stany Zjednoczone, powołując się na obawy związane z ewentualnym powrotem Donalda Trumpa do Białego Domu i możliwością wprowadzenia regulacji ograniczających prawa osób transpłciowych.
Na platformie Threads, Wilson wyraziła swoją frustrację i obawy wobec sytuacji politycznej w kraju, który jej zdaniem staje się coraz mniej przyjazny dla społeczności LGBTQ+.
Myślałam o tym już od jakiegoś czasu, ale wczorajsze wydarzenia to potwierdziły. Nie widzę swojej przyszłości w Stanach Zjednoczonych - napisała w środę Wilson.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W swoim wpisie podkreśliła, że nawet jeśli Trump miałby rządzić przez jedną kadencję, a planowane regulacje antytranspłciowe ostatecznie nie weszłyby w życie, to i tak niepokoi ją społeczeństwo, które "dobrowolnie wybrało taką przyszłość".
Jej post wywołał burzliwą dyskusję, w której komentarze wahały się od zapewnień o wsparciu po przestrogi, że emigracja nie zawsze przynosi upragniony spokój.
Trudne relacje Wilson z Elonem Muskiem
Wilson, która jest najstarszą córką Muska i autorki Justine Musk, od lat utrzymuje napięte relacje z ojcem. Musk był krytykowany za to, że nie akceptował jej tożsamości i, według doniesień, regularnie wyrażał niezrozumienie dla jej wyborów życiowych.
W 2022 roku Wilson oficjalnie odcięła się od ojca, co zostało szeroko opisane w biografii Muska autorstwa Waltera Isaacsona. Musk wielokrotnie wypowiadał się o niej jako o "komunistce" i twierdził, że została "przesiąknięta ideologią, która każe jej myśleć, że każdy bogaty człowiek jest zły".
Choć Wilson na co dzień unika medialnego rozgłosu, zdarza się, że otwarcie krytykuje działania ojca. Po jednym z kontrowersyjnych wpisów Muska, w którym w odpowiedzi na poparcie Kamali Harris przez Taylor Swift, zasugerował chęć "zostania ojcem jej dziecka", Wilson skomentowała jego wypowiedź jako "odrażające brednie rodem z incela".