Hurbert Hurkacz mocno rozczarował w turnieju ATP 1000 w Miami. Polak w II rundzie wymęczył zwycięstwo z Thanasim Kokkinakisem, by następnie przegrać z Francuzem Adrianem Mannarino.
Polak był faworytem tego pojedynku, ale po raz drugi w karierze musiał uznać wyższość Francuza. Mecz rozstrzygnęły dwa tie breaki, w których Polak nie potrafił przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj także: Marciniak zapytany o Lahoza. "Inny świat"
Gigantyczna kwota
Wrocławianin za dotarcie do III rundy turnieju w Miami zarobił 55,8 tysięcy dolarów (243,2 tys. złotych). Polak pod względem finansowym nie może jednak narzekać. Jego zarobki w tym sezonie są ogromne. Kwota robi wrażenie.
Hurkacz osiągnął półfinał United Cup, czwartą rundę w wielkoszlemowym Australian Open, później triumfował w Marsylii i doszedł do ćwierćfinału w Dubaju (porażka z Djokoviciem). Te wyniki pozwoliły mu sporo zarobić. Polak zgarnął ponad 750 tys. dolarów (ponad 3 mln złotych). To kapitalny wynik, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że to zarobek za trzy miesiące sezonu.
Hurkacz przez nieudany występ straci 315 punktów w światowym rankingu ATP. Już na obecny moment pewne jest, że spadnie na 11. miejsce. Na pewno wyprzedzą go Taylor Fritz oraz Jannik Sinner, którzy wciąż rywalizują na Florydzie.
Polak ma teraz przerwę w startach w turniejach ATP. Na kortach zobaczymy go ponownie dopiero za dwa tygodnie. Będzie to w Monte Carlo (tam turniej startuje 9 kwietnia). Warto dodać, że Hurkacz na razie żegna się z twardą nawierzchnią kortów. W najbliższym czasie będzie rywalizował na ziemnych kortach. Zwieńczeniem będzie turniej Rolanda Garrosa (28 maja).
Czytaj także: Inny sposób kibicowania. Wiwatowali na cześć rywali
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.