Rosja zaanektowała półwysep w 2014 roku. Niedawno, bo w grudniu 2018 roku, Flota Czarnomorska poinformowała o ćwiczeniach przeprowadzanych w tym regionie przez załogi baterii S-400. Jak podano, na Krymie rozmieszczone są cztery dywizjony tych systemów przeciwrakietowych.
Teraz Rosja postanowiła przypomnieć o swojej potężnej broni. Według tamtejszych źródeł S-400 jest w stanie niszczyć samoloty i pociski manewrujące w odległości do 400 kilometrów, na wysokości nawet 185 kilometrów. Zestawy mogą też wykorzystywać pociski różnych typów i są wyposażone w radary o zasięgu do 600 km.
To najnowsza broń (...) S-400Triumf trudno porównać nawet z S-300, ponieważ to zupełnie inne systemy przeciwlotnicze. Zasięg obrażeń? Też odpowiedni - zachwala wojskowy na nagraniu.
Film z Krymu nasuwa jednak wiele wątpliwości. Część rosyjskich internautów broni atrap, twierdząc, że "samo istnienie nadmuchiwanych dywizji to jeszcze nie powód do wstydu". Wielu jednak widzi to inaczej.
Jest to powszechna taktyka mająca zmylić wroga. Inną sprawą jest to, że nie jest jasne, z kim prowadzą aktywną wojnę. Najwyraźniej z wiatrem - czytamy wśród komentarzy na Twitterze.
Nadmuchiwane rakiety, nadmuchiwany prezydent, nadmuchiwany kraj - dodaje gorzko inny internauta.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl