Temperatury na terenach arktycznych przekraczają średnie o nawet 30 stopni Celsjusza. Przez 24 godziny termometry w niektórych częściach Arktyki przekraczały 0 stopni. To ogromna anomalia, gdyż zazwyczaj w takim terminie odnotowuje się tam od -20 do nawet -30 stopni Celsjusza.
Takie anomalie niosą za sobą konsekwencje. Spowodowały między innymi zakłócenie wiru polarnego, wielkiego obszaru niskiego ciśnienia na tym regionem, który wpływa na pogodę w zimowym okresie. To z kolei spowodowało w Polsce i Europie falę mrozów, podczas, gdy nad Arktyką pojawiło się ciepłe powietrze. Gdyby nie poprzednie anomalie, dziś w Polsce byłoby jeszcze mroźniej.
Sytuacja na Arktyce jest zła. Według ostatnich badań, arktyczny lód ma wyjątkowo małą powierzchnię jak na luty. Przypomina bardziej stan na początek maja, chociaż to teraz jest sezon zamarzania. Morze Beringa doświadcza obecnie najniższego poziomu zlodowacenia, jaki kiedykolwiek zanotowano (badania prowadzi się od 1979 r.). W zachodniej części Alaski fale morskie rozbijają się o kontynent, gdzie normalnie powinien być lód. Według serwisu Mashable, to może być największy spadek ilości lodu w ciągu ostatnich 1500 lat.
Stacja meteorologiczna Cape Moris Jesup, znajdująca się 640 km od bieguna północnego, zarejestrowała niepokojące odczyty. Pomiędzy lutym 2011 r. i 2017 r. tylko sporadycznie dochodziło do temperatury powyżej zera. Natomiast tylko w tym roku zdarzyło się to już pięć razy.
Te anomalie wpływają na życie wszystkich ludzi na świecie. Ocieplenie się Arktyki nie oznacza tylko podniesienia poziomu mórz. To też siła napędowa wielu zmian klimatycznych. Nasza pogoda może diametralnie się zmienić, już w tym roku możemy szykować się na bardzo obfite w deszcz lato.