Sąd zadecydował, że kobiecie należy się zadośćuczynienie. O sprawie donosi "Gazeta Pomorska". Po zabiegu poszkodowana straciła uśmiech, usta stały się niesymetryczne i miały grudki.
Chciała lepiej wyglądać. Poza studiami na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, pracowała również w punkcie obsługi jednej z sieci telekomunikacyjnych. Naukę i pracę porzuciła, gdy kolejne poprawki po nieudanym zabiegu tylko pogorszyły jej wygląd.
Zabieg wykonała osoba bez wykształcenia medycznego. Jedynie po ukończonym kursie kosmetologicznym. Był nią syn właściciela. Gdy po pierwszej wizycie kobieta odkryła, że jej usta mają grudki i są asymetryczne, wróciła do kliniki. Pomimo obrzęku wstrzyknięto jej kolejną dawkę wypełniacza. Później sytuacja ta powtórzyła się jeszcze raz.
To co wstrzyknięto kobiecie nie było kwasem hialuronowym. Taką opinię wydał Sąd Rejonowy w Toruniu. Gdy załamana udała się po pomoc do specjalistów, ci nie chcieli jej udzielić.
Specjaliści nie wiedzieli, co jej zrobiono. W jednym z centrów chirurgii plastycznej w Bydgoszczy usłyszała, że potrzebna jest dokumentacja medyczna – klinika, w której przez internet wykupiła zabieg, takiej nie prowadziła. Nie było więc wiadomo, jakich preparatów użyto do powiększenia ust.
_Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.