Plotki i spekulacje na temat występu w Fame MMA jeszcze bardziej przybrały na sile od kiedy nadal aktywny piłkarz i były reprezentant Polski pojawił się w studio tej organizacji. Ten temat znów wrócił jak bumerang. Tym razem Sławomir Peszko zabrał głos w tej sprawie w rozmowie z Sebastianem Staszewskim (program: "Po Gwizdku").
To na razie odległa, bardzo odległa przyszłość. Chociaż na początku, jak pojawiły się pierwsze rozmowy, to się napaliłem. Pomyślałem, kurcze, może to nie byłoby złe. Wziąłbym sobie oczywiście sportowca, a nie influencera czy celebrytę - powiedział Peszko.
Czytaj także: Marciniak zapytany o Lahoza. "Inny świat"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Peszko i jego jasna deklaracja ws. Fame MMA
Peszko jest piłkarzem Wieczystej Kraków, która walczy o awans na szczebel centralny - do II ligi. Były reprezentant kraju, mimo 38 lat, chciałby jeszcze pokazać się na tym poziomie rozgrywek. Zawodnik ma kontrakt do końca tego sezonu. Zdradził, jakie ma plany.
Na razie walczę o powrót do zdrowia po kontuzji. Ponadto wiąże mnie kontakt z Wieczystą do końca tego sezonu, a być może przedłużę go jeszcze o rok. Poza tym nie po to robiłem licencje trenera UEFA B + A, żeby iść w całkiem inny świat - zaznaczył.
Czytaj także: Inny sposób kibicowania. Wiwatowali na cześć rywali
Peszko dodał też, co musiałoby się wydarzyć, by go zobaczyć w klatce oktagonu. Z jego słów wynika, że na razie nie przewiduje takiego scenariusza. Chyba, że...
Żeby się to wydarzyło, musiałbym nie mieć zajęcia. Musiałbym nie wrócić do grania, nie przedłużyć kontraktu, nie być nigdy trenerem, nie mieć nic do roboty. Jeśli to się wydarzy, to być może wezmę to wtedy pod uwagę - podkreślił.