Chodzi o statek "Pomerenia Sky". Wśród uprowadzonych jest 8 Polaków, 2 Filipińczyków i 1 Ukrainiec. - Z moich informacji wynika, że piraci podpłynęli dwiema łodziami. Porwali kapitana i oficerów. Najgorsze za nimi, bo krytyczny jest moment wchodzenia na statek. Na szczęście nic im się nie stało. Teraz jest czas negocjowania wysokości okupu – mówi kmdr Kalitowski, były dowódca grupy specjalnej płetwonurków w jednostce Formoza i właściciel firmy Maritime Safety & Security, która zajmuje się bezpieczeństwem na morzu.
Jak się dowiedziała Wirtualna Polska, do ataku doszło w sobotę nad ranem. – To częste działanie w rejonie Nigerii. Piraci porywają członków kadry ofecerskiej. Dzięki temu mogą uzyskać wyższy okup. W tym regionie sięga on kilkudziesięciu-kilkuset tysięcy dolarów – mówi kmdr Kalitowski.
Ekspert uspokaja, że w większości przypadków porwanym nie dzieje się krzywda i są uwalniani po wpłaceniu okupu. - Etap przetrzymywania dla okupu jest bezpieczniejszy. Porywaczom zależy na tym, by wszyscy byli cali i zdrowi. W innym wypadku nie uzyskają tego, o co im chodzi, czyli pieniędzy – mówi Kalitowski.
Uwolnienie członków załogi może trochę potrwać. – Zazwyczaj są przetrzymywani od kilku dni do kilku tygodni. Wszystko zależy od tego, jak szybko zakończą się negocjacje dotyczące wysokości okupu i jak szybko armator zgromadzi pieniądze – uważa ekspert. I dodaje, że w niedzielę porywacze zwolnili statek pod szwajcarską bandera, który został uprowadzony w tym samym rejonie 24 września.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz także: Trybunał Stanu dla Dudy? „To nieuniknione. Pytanie, czy Kaczyński uniknie odpowiedzialności