Izabela P. zaginęła w piątek 9 sierpnia po południu. Jechała autem z Bolesławca do Wrocławia. Miała odebrać ojca ze szpitala, ale powiadomiła go, że zepsuł się jej samochód, a potem słuch o niej zaginął. W środku auta znaleziono jej telefon, ale nie było plecaka i dokumentów, które miała mieć ze sobą. Samochód stał na pasie awaryjnym w okolicach Kwiatowa przy autostradzie A4. Po auto pojechali znajomi.
Gazeta Wyborcza we wtorek poinformowała, że kobietę udało się odnaleźć. Informację w prokuraturze potwierdziła również Wirtualna Polska. Jest cała i zdrowa. "Wyborcza" dodaje, że przebywała w Bolesławcu. Miała przebywać u znajomych, którzy powiadomili służby. Jest cała i zdrowa, ale była głodna i wycieńczona. Jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Trafi do szpitala, gdzie zostanie przebadana. O dalszych czynnościach będzie decydować prokuratura.
Kobiety szukała policja i znajomi z bolesławieckiego zboru Świadków Jehowy - do którego należała. Policjanci dwukrotnie szukali śladów przy pomocy psów tropiących. Ostatni raz w sobotę (17 sierpnia). Akcja trwała około 45 minut. W czasie akcji zamykano m.in. autostradę A4.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sprawa była owiana tajemnicą. Policjanci nie wykluczali celowego zaginięcia. Mąż kobiety był jednak przekonany, że kobieta nie uciekła do innego mężczyzny, co mówił w rozmowie z mediami.
Służby brały również pod uwagę inne możliwości, jak zabójstwo, czy samobójstwo. Podejrzewano też porwanie. Prokuratura wszczęła w poniedziałek śledztwo z paragrafu dotyczącego pozbawienia wolności innej osoby.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.