Do zdarzenia doszło w sobotę (29 kwietnia) o godzinie 15:00 czasu lokalnego na kempingu Kurrajong w Parku Narodowym Cape Range w hrabstwie Exmouth.
Czytaj także: Treningi się opłaciły. Szczeniak Moose uratował swoją właścicielkę przed śmiertelnym atakiem
Wymarzona wycieczka zamieniła się w koszmar
Archie Blake wybrał się na długo wyczekiwaną wycieczkę z bliskimi. Rodzina Blake'ów przejechała ponad 5 tys. km z Hobart w Tasmanii, by spełnić marzenie chłopca o nurkowaniu w rajskich wodach Zachodniej Australii. Niestety, marzenie szybko zamieniło się w koszmar.
11-latek wybrał się na snorkeling, czyli nurkowanie z fajką. Pływał razem z mamą 50 metrów od brzegu, gdy nagle zbliżył się do nich rekin. Drapieżnik rzucił się na chłopca.
Czytaj także: Pies zamknięty w porzuconej pralce. "Na pewną śmierć"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Plażowicze zauważyli zamęt w wodzie i rzucili się na pomoc. Gdy 11-latek został wyciągnięty na brzeg, obficie krwawił, ale był przytomny. Jeden ze świadków pobiegł na kemping, by wezwać pomoc.
W tym czasie plażowicze udzielili pierwszej pomocy chłopcu, m.in. uciskając rany na nodze koszulką, by nie doszło do utraty zbyt dużej ilości krwi. Ekipa pogotowia ratunkowego przybyła na miejsce dopiero po 40 minutach.
Archie z "poważnymi ranami szarpanymi" lewej nogi został przetransportowany śmigłowcem do najbliższego szpitala w Exmouth. Jak donosi "Daily Mail", jego stan jest poważny, ale stabilny. Prawdopodobnie będzie potrzebował jeszcze kilku operacji.
Czytaj także: Nagranie ataku rekina. 30-latka snurkowała na Malediwach
Radny z rodzinnej miejscowości Blake'ów, Ryan Posselt, utworzył w niedzielę internetową zbiórkę pieniędzy na leczenie i rehabilitację Archiego.
Rodzina Blake'ów planowała tę wycieczkę od czterech lat. Opóźniona i odwołana przez COVID, ta podróż miała być "jedyną taką w życiu podróżą z dziećmi w wieku szkolnym, aby pokazać im ten wspaniały kraj" - Posselt napisał w opisie zrzutki.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.